Koroszczyn: transport tygrysów był legalny

tygr

Transport tygrysów, które utknęły na polsko-białoruskiej granicy w Koroszczynie, był legalny – twierdzą służby celno-skarbowe. Zwierzęta zostały wysłane spod Rzymu w wielodniową podróż.

CZYTAJ: Tygrysy na granicy czekają na ratunek

Transport został zawrócony przez Białorusinów – przewoźnik nie miał wszystkich dokumentów wymaganych do przekroczenia granicy.

– Kierowcy nie posiadali aktualnych wiz i wymaganych przez Białoruś zaświadczeń weterynaryjnych. Przewóz tygrysów był legalny. To nie był przemyt – podkreśla rzeczniczka lubelskiej Izby Administracji Skarbowej Marta Szpakowska: – Według przepisów unijnych, firma przewozowa spełniła wymogi, czyli dokumenty, które świadczyły, że mamy do czynienia ze zwierzętami objętymi ochroną CITES, a więc konwencją waszyngtońską. Miejscem docelowym był Dagestan. Czy to będzie zoo, czy cyrk – trudno z dokumentów stwierdzić gdzie dokładnie te zwierzęta miały trafić.

CZYTAJ: Koroszczyn: tygrysy zostają w Polsce

Tygrysy są wycieńczone po wielodniowej podróży z Włoch i kilkudniowym postoju na granicy. Jedno z 10 zwierząt padło. Pozostałe zostaną w Polsce – zdecydował graniczny lekarz weterynarii. Stwierdził naruszenie norm transportowych zwierząt.
Tymczasem Ministerstwo Ochrony Środowiska szuka miejsc, do których mogłyby trafić tygrysy na rekonwalescencję.

Rzecznik ministerstwa Aleksander Brzózka powiedział, że decyzję o losie transportu zwierząt może podjąć sąd. Na razie postępowanie prowadzi policja pod nadzorem prokuratury.

Poznańskie zoo zaoferowało, że może przyjąć wszystkie tygrysy. Dyrektor zoo Ewa Zgrabczyńska przekazała, że dzięki decyzji władz Poznania ma zielone światło, żeby zaopiekować się zwierzętami w okresie krótkoterminowym.

PaSe/MaG (opr. DySzcz)

Fot. archiwum

Exit mobile version