Niedokos: Co się stanie jeśli Wielka Brytania nie wyjdzie?

tomasz niedokos

Koniec października zbliża się wielkimi krokami, a wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej wcale nie jest przesądzone. Wprawdzie brytyjskiemu premierowi udało się wynegocjować porozumienie z Unią, ale musi się na nie zgodzić także Izba Gmin. Nie udało się to w sobotę, ale brytyjski premier Boris Johnson zapowiedział, że dzisiaj jeszcze raz spróbuje poddać tę umowę pod głosowanie.

O tym, co wynika z chaosu związanego z brexitem z doktorem Tomaszem Niedokosem, byłym dziennikarzem polskiej sekcji radia BBC i znawcą polityki brytyjskiej z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego rozmawia Tomasz Nieśpiał.

– W tej chwili brexit przypomina partię szachów, gdzie są ruchy i kontrruchy. Sytuacja zmienia się z dnia na dzień, praktycznie z godziny na godzinę. Wydawało się, że tym przełomem będzie zawarcie układu miedzy rządem brytyjskim – między premierem Borisem Johnsonem, a Unią Europejską. To rzeczywiście był przełom, wielu w to nie wierzyło. Wydaje mi się, że opozycja też nie wierzyła, że Johnsonowie się to uda i kiedy Johnsonowi się to udało i mógł przedstawić, w terminie zakładanym przez parlament, opozycja jakby przesunęła horyzont. Zamiast glosować nad tym porozumieniem, odłożyła głosowanie do czasu gdy zostanie uchwalona ustawa regulująca proces wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej według tego porozumienia.

Brytyjski premier twierdzi, że mimo decyzji parlamentu, brexit nastąpi zgodnie z planem, czyli z końcem bieżącego miesiąca. Czy Boris Johnson bardziej zaklina rzeczywistość?

– Trochę tak, trochę nie. Trudno powiedzieć. Na razie udało mu się coś, w co nikt nie wierzył, tzn. wynegocjować to porozumienie. Zgodnie z prawem Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską pod koniec bieżącego miesiąca, chyba że będzie przedłużenie.

Pojawiają się kolejne daty przekładające brexit na przyszły rok.

– Tak. Na styczeń lub luty. Tylko na przedłużenie muszą się zgodzić wszystkie kraje Unii Europejskiej. Wydaje się, że Unia z jednej strony jest już wyczerpana tym długotrwałym procesem, a z drugiej strony może się zgodzić na przesunięcie licząc, że wtedy brexit uda się zatrzymać. Co wtedy? Mamy przedłużenie i znów posunięcia i kontrposunięcia. Rząd wtedy zechce przeprowadzić wybory. Do tej pory na wybory nie zgadzała się opozycja. Potrzeba kwalifikowanej większości, żeby rozwiązać parlament. Opozycja nie chciała się dotychczas zgodzić na wybory bojąc się przegranej. W sondażach Partia Konserwatywna Borisa Johnsona prowadzi. Czyli, być może, mielibyśmy wybory jeżeli opozycja się zgodzi. Albo drugie referendum, w którym opozycja chce dać wybór Brytyjczykom między układem/porozumieniem Johnsona a pozostaniem w Unii Europejskiej.

W sobotę wieczorem Boris Johnson wysłał wniosek do Unii Europejskiej o opóźnienie brexitu. Pamiętamy – niepodpisany. I list, już podpisany, w którym premier brytyjski przekonuje, że opóźnienie brexitu byłoby błędem. Czy ten manewr brytyjskiego premiera pokazuje, że w sprawie brexitu Boris Johnson jest zakładnikiem brytyjskiego parlamentu?

– W tej chwili tak. To jest stosunkowo nowa sytuacja. Do niedawna było tak, że premier mógł zarządzić nowe wybory kiedy chciał. Jedynym wyborem było, że kadencja rządu nie może przekroczyć pięciu lat. Ta ustawa, która teraz zakłada, że kadencja trwa pełne pięć lat, a parlament można rozwiązać tylko kwalifikowaną większością, czyli przy udziale też opozycji, była związana z koniecznością chwili.

Czyli teraz premier ma związane ręce, musi wysłać do Unii Europejskiej pismo, w które sam nie wierzy i jest to sprzeczne z jego poglądami?

– Tak, i tu jest jeszcze sprawa w sądzie w Szkocji – może zostać uznany winnym obrazy sądu, więc tu wchodzi wiele czynników. W sumie kwestia przedłużenia zależy od Unii Europejskiej. Jeżeli Unia się zgodzi na takie przedłużenie, co jest prawdopodobne, do takiego przedłużenia dojdzie, co jest wysoce prawdopodobne. Rząd ma związane ręce przez parlament, z kolei parlament boi się wyborów, bo boi się obecnej popularności sondażowej Borisa Johnsona. W tej chwili wygrałby on wybory wg sondaży. Pytanie znowu, czy jeśli nie uda mu się wyprowadzić, bo Johnson prze do przodu, pokonuje kolejne przeszkody, stale mówiąc, że Wielka Brytania wyjdzie – cokolwiek się stanie, Wielka Brytania wyjdzie pod koniec miesiąca. Pytanie – co się stanie, jeżeli Wielka Brytania nie wyjdzie? Czy Johnson nie straci swoich wyborców, którzy w tej chwili popierają go w sondażach?

ToNie/WP

Fot. archiwum

Exit mobile version