Niedosyt w Łęcznej. W 15. kolejce II ligi Górnik tylko zremisował ze Skrą Częstochowa 1:1.
Goście prowadzili od 65 minuty po golu Konrada Andrzejczaka. Dopiero w 82 minucie wyrównał Paweł Baranowski, zapewniając Górnik jeden punkt. Jeszcze w ostatnich sekundach meczu łęcznianie mieli szansę na wygraną po strzale Wojciechowskiego z rzutu wolnego.
– Akceptujemy ten punkt, bo nie chcę opowiadać bajek, że dzisiaj graliśmy wspaniale. Było dużo ataku pozycyjnego, mieliśmy wiele podań. Ale trafiliśmy na przeciwnika, który był dobrze zorganizowany w obronie, skutecznie grał na własnej połowie i fizycznie wytrzymał spotkanie do samego końca. Ciężko było nam wcisnąć piłkę w te strefy, w które chcieliśmy. A jeżeli szukamy plusów, to kolejny raz wyszliśmy z opresji; przegrywając, zdobywamy bramkę. Daje ona nam co prawda tylko punkt, ale dopiero długość sezonu pokaże, jaką ten punkt miał wartość – tak mecz podsumował trener Górnika, Kamil Kiereś.
– Dzisiaj Skra postawiła bardzo mocne warunki w defensywie, bo bronili dość nisko, ale dość skutecznie. Nie mogliśmy utrzymać piłki i „skleić” jakiejś ciekawej akcji. Przyjeżdżają tutaj zespoły i się cofają, a my musimy sobie z tym radzić – stwierdził zdobywca jedynego gola dla Górnika, Paweł Baranowski.
Górnik spadł z pierwszego na czwarte miejsce w tabeli. O 2 punkty więcej mają Resovia i Widzew Łódź, a o 1 więcej GKS Katowice.
JK / ToMa
Fot. archiwum