Start Lublin przegrał u siebie w 5. kolejce ekstraklasy z faworyzowaną drużyną Asseco Arka Gdynia 66:95.
Mecz oglądał Adam Rozwałka. – Spotkanie od początku nie układało się dla naszej drużyny dobrze od pierwszej kwarty. Arka dominowała przez całe spotkanie, wykorzystywała wszelkie dogodne sytuacje. Warto dodać, że punkty zdobyli wszyscy zawodnicy gości, którzy byli wpisani do meczowego protokołu. W lubelskiej drużynie punkty rzucili: Martins Laksa 14, Tweety Carter 12, Mateusz Dziemba 12, Brynton Lemar 10, Jimmie Taylor 9, Jacek Jarecki 4, Roman Szymański 3, Kacper Borowski 2. To druga porażka naszej drużyny. Sprawia ona, że Start opuści ona jedną z czołowych miejsc w tabeli.
Najmłodszy w ekipie gospodarzy Bartłomiej Pelczar przyznał, że był to słaby występ lubelskiej drużyny. – Już od początku nie trafialiśmy otwartych rzutów. Asseco to wykorzystało, dobrze biegało do kontry, trafiało trójki. Nie mogliśmy na to dzisiaj odpowiedzieć. To strzelecko nie był nasz dzień.
Trener Startu, David Dedek, podkreślił, że jego podopieczni źle rozpoczęli to spotkanie, co wpłynęło na dalsze losy rywalizacji. – Pozwoliliśmy zespołowi z Gdyni na za łatwe zdobywanie punktów. To ich rozkręciło. Kiedy złapali wiatr w żagle, to takiego zespołu nie da się zatrzymać. W momentach, gdy był z naszej strony zryw, dzięki któremu mogliśmy się zbliżyć, ktoś z nich robił dobry ruch albo oddawał skuteczny rzut z ciężkiej pozycji. Asseco udowodniło, dlaczego bez problemu wygrywa spotkania w Europie.
W kolejnym meczu Start 31 października zmierzy się na wyjeździe z Polpharmą Starogard Gdański.
AR / ToMa
Fot. archiwum