„Dzieci Zamojszczyzny – historie prawdziwe” – to tytuł wystawy, którą od dziś (23.10.) możemy oglądać w Książnicy Zamojskiej. Ekspozycja autorstwa dr Beaty Kozaczyńskiej została udostępniona przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Ukazuje dramat, jaki rozegrał się na ziemi zamojskiej podczas II wojny światowej, czyli losy polskich dzieci wysiedlonych przez Niemców z Zamojszczyzny. Część z nich została wysłana na przymusowe roboty. Wiele odebrano rodzicom i poddano germanizacji.
– Dużo dzieci zostało w czasie II wojny światowej oddzielonych od rodziców i wywiezionych do Niemiec. Mam wrażenie, że nawet do dzisiaj te osoby nie są świadome swojego pochodzenia. Ten temat ciągle jest niezbadany. Myślę, że jest jeszcze bardzo dużo do odkrycia. Cieszymy się, że jest ktoś taki, kto tę tematykę drąży i coraz więcej takich osób identyfikuje – o potrzebie mówienia o tej tragicznej karcie historii mówi pracownica Książnicy Zamojskiej, Halina Zielińska.
– Dzieci i dorośli z tego regionu byli też wywożeni do obozu Auschwitz-Birkenau. I tam dzieci polskie, podobnie jak żydowskie, były zabijane zastrzykami z fenolu w serce. Na wystawie też starałam się to pokazać. Takim przykładem jest Czesia Kwoka, 14-latka, wysiedlona z Wólki Złojeckiej wraz z mamą. Obie zginęły – opowiada autorka wystawy, dr Beata Kozaczyńska z Instytutu Historii Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach.
Zdjęcie obozowe Czesławy Kwoki stało się znane na całym świecie po pokolorowaniu go przez brazylijską artystkę, Marinę Amaral.
– Mało znana jest natomiast historia związana z obozem przejściowym w Zwierzyńcu i z ratowaniem stamtąd dzieci przez Różę i Jana Zamoyskich. Ordynat Jan Zamoyski udał się do Odila Globocnika, dowódcy SS i policji w dystrykcie lubelskim. Kiedy rano wyjeżdżał, zwrócił się do swojej żony Róży: „Być może dzisiaj widzimy się po raz ostatni”. Ale wrócił i udało mu się przekonać Niemców, aby władze obozu zwolniły najciężej chore dzieci. I Niemcy zwolnili z obozu około 480 dzieci – mówi dr Beata Kozaczyńska.
– Zostałem zabrany razem z rodziną do obozu w Zwierzyńcu. Zebrali wszystkich do kupy; mieli nas rozstrzelać. Ale Róża Zamoyska całowała Niemców po nogach, żeby nas puścili. Później zabrała nas do ochronki w Zwierzyńcu – opowiada jeden ze świadków tamtych wydarzeń, Zbigniew Kościk.
– Nasza szkoła mieści się na terenie byłego obozu przejściowego – mówi Lidia Sternik, dyrektor Zespołu Szkół Ponadpodstawowych Nr 4 z Oddziałami Integracyjnymi im. Dzieci Zamojszczyzny w Zamościu. – Dzień, może dwa dni temu przyszła do mnie delegacja samorządu uczniowskiego z piękną inicjatywą, że będą zapraszać Dzieci Zamojszczyzny do szkoły, aby bezpośrednio dowiedzieć się od nich, jak wyglądała ta historia. Bardzo cieszę się, że moi uczniowie mają taką świadomość.
– Historia Dzieci Zamojszczyzny wywarła na mnie bardzo duże wrażenie. Nie do pomyślenia jest, jakie okrucieństwo ich spotkało. Usiłuję poukładać sobie to wszystko w głowie, jakby to było. Ale nie wyobrażam sobie, co by mnie spotkało, czy bym przeżył w tych okropnych warunkach – mówi jeden z zamojskich uczniów Michał Teterycz.
– To bardzo przykry epizod zarówno naszej historii lokalnej, jak i historii Polski. Wysiedlenia, które dotknęły Zamojszczyznę, tkwią nadal w pokoleniach potomków ówczesnych mieszkańców. Tego typu wystawa pozwala upamiętnić tamte tragiczne chwile i uświadomić młodzieży, co niosła ze sobą II wojna światowa – mówi Jakub Żygawski, dyrektor Muzeum Państwowego w Zamościu.
Wystawę można oglądać do 8 listopada w Książnicy Zamojskiej, przy ul Kamiennej 20 w Zamościu. A 27 listopada, w rocznicę wysiedleń, będzie też prezentowana w Zespole Szkół Ponadpodstawowych nr 4 imienia Dzieci Zamojszczyzny w Zamościu.
AlF / opr. ToMa
Fot. Aleksandra Flis