Uwaga kierowcy! Jesień i początek zimy to okres przemieszczania się dzikich zwierząt do nowych żerowisk. Trzeba więc mieć na uwadze, że mogą niespodziewanie wbiec na drogę. Co robić, gdy potrącimy dzikie zwierzę?
– Do tego typu zdarzeń dochodzi dosyć często. W 2019 roku doszło do 16 wypadków drogowych z udziałem zwierząt, w których 1 osoba zginęła, a 21 osób zostało rannych – mówi komisarz Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – A jeżeli chodzi o stłuczki, podczas których kończy się na uszkodzonym zderzaku czy samochodzie, to jest 1990 kolizji. I mówimy tylko o województwie lubelskim. Nie jest to więc błahy problem. Powinniśmy zachować szczególną ostrożność przejeżdżając przez lasy i podobne miejsca, zwłaszcza jeśli widzimy znak, ostrzegający, że taki problem tu występuje. Powinniśmy tam zwolnić, zwłaszcza wieczorami.
Pytani przez naszą reporterkę lubelscy kierowcy mieli do czynienia z takimi sytuacjami:
– Miałem kilka razy sytuację, że na drogę wybiegło mi dzikie zwierzę. Ostre hamowanie i na szczęście nic się nie stało – mówi jeden z nich.
– Kiedyś potrąciłem sarnę, to zadzwoniłem na straż miejską. Sam nic nie mogłem zrobić, bo zwierzę miało otwarte złamanie kończyny. Są takie przypadki, że człowiek nie zdąży nacisnąć na hamulec – zwierzę wybiega prosto pod koła – stwierdza drugi.
Nieudzielenie pomocy zwierzęciu jest nielegalne
– Pamiętajmy, że w myśl przepisów nieudzielenie pomocy zwierzęciu jest nielegalne. Zwierzęciu należy się pomoc, jeśli mamy do czynienia z takim przypadkiem, że: zwierzę leży na drodze, a nasz samochód uległ jakiemuś wypadkowi. Postępujemy wówczas, jak w przypadku każdej klasycznej kolizji: rozkładamy trójkąt, włączamy światła awaryjne i dzwonimy po policję. Jeżeli mamy sytuację, że zwierzę nam uciekło, ale jest niedaleko, to zabezpieczamy swój pojazd i możemy również zadzwonić na policję, utrzymując kontakt wzrokowy z tym zwierzęciem. Ale nie gonimy go, bo nie ma to sensu i zwierzę może nam uciekać dalej. Czekamy wtedy na przyjazd odpowiednich służb – wyjaśnia dr n. wet. Jerzy Ziętek z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
– Jeżeli odjedziemy, a to zwierzę zostanie na drodze i stworzy zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego, możemy mówić w takim przypadku o odpowiedzialności karnej – potwierdza komisarz Andrzej Fijołek.
Zgodnie z artykułem 25 ustawy o ochronie zwierząt, prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę, obowiązany jest, w miarę możliwości, do zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia odpowiednich służb. Niedopełnienie tego obowiązku jest zagrożone grzywną lub aresztem.
Starajmy się ograniczyć stres zwierzęcia
– Jeżeli zwierzę pozostaje na miejscu, można spróbować przykryć je jakąś płachtą, żeby nie widziało, co się dzieje. Dzięki temu może być bardziej spokojne. Jeżeli nie czujemy się pewni w udzielaniu pomocy, należy zachować odległość kilku metrów do zwierzęcia. Starajmy się, żeby nie podchodzili do niego także inni ludzie. Organizm zwierzęcia, które się mocno zestresuje, uwalnia gigantyczne ilości adrenaliny, Jego mięśnie są w stanie najwyższej gotowości, przygotowane do ucieczki. A gdy nie jest ona możliwa, mięśnie zaczynają się „rozpadać”. Produkty tego rozpadu muszą zostać wydalone przez nerki. Dochodzi do niewydolności nerek i bardzo szybkiej śmierci zwierzęcia – dodaje Jerzy Ziętek.
Kto ponosi odpowiedzialność za zderzenie?
– Jeśli znaków A-18b „zwierzęta dzikie” w miejscach, gdzie pojawia się dzika zwierzyna nie ma, a miejsca te są notorycznie znane, odpowiedzialność za szkody spowodowane kolizją z dzikim zwierzęciem ponosi zarządca drogi lub jego ubezpieczyciel. Jeśli natomiast takie znaki są, a kierowca się do nich nie zastosuje, kolizja obciąża kierowcę – tłumaczy adwokat Andrzej Góźdź.
Pamiętajmy, żeby w przypadku potrącenia dzikiego zwierzęcia powiadomić policję, która – w zależności od sytuacji – zawiadomi inne niezbędne służby. Nie można zabrać potrąconego zwierzęcia.
LilKa / opr. ToMa
Fot. pixabay.com