Władze Dęblina chcą powiększyć granice administracyjne poprzez włączenie części terenu należącego do gminy Stężyca. Chodzi o ponad 20 hektarów, a szczególnie o teren oczyszczalni ścieków. Sama oczyszczalnia należy do Dęblina, ale stoi na gruntach należących do Stężycy.
– Chodzi o ład administracyjny, ale także podatki, które nasza spółka zarządzająca oczyszczalnią płaci do gminy Stężyca – mówi burmistrz Dęblina Beata Siedlecka: – Spółka odprowadza ok. 200 tysięcy złotych rocznie. Szacujemy, że z chwilą, kiedy w sierpniu 2020 roku zakończymy modernizację oczyszczalni ścieków, kwoty te sięgną ok. 400 tysięcy złotych rocznie podatków od nieruchomości.
– Nie jest to argument, żeby grabić ponad 20 hektarów – mówi Zbigniew Chlaściak, wójt gminy Stężyca: – Traktowaliśmy Dęblin jako fajnego partnera. Ta relacja była bardzo dobra. Zaskoczeniem dla nas jest to, że odbyło się to bez jakiegokolwiek kontaktu ze mną, radnymi, przewodniczącym rady czy chociażby mieszkańcami sołectwa, tylko 31 października rada miasta podejmuje uchwałę o konsultacjach. A ja dowiaduję się w zasadzie dopiero z publikacji w Dzienniku urzędowym 7 listopada.
Czy były rozmowy z gminą Stężyca na ten temat?
– Dwa lata temu rozpoczęliśmy przymiarki do zmiany granic. Proponowaliśmy przyłączenie do miasta Dęblin części tych gruntów – mówi Beata Siedlecka.
– Ale jakie to ma znaczenie, że dwa lata temu? Dwa lata temu nie doszło do skutku, więc uważam, że powinniśmy te rozmowy prowadzić. Jeżeli pani burmistrz miałaby przekonujące argumenty, to być może inaczej udałoby się ukierunkować te rozmowy. W czwartek miałem posiedzenie rady gminy. Rada jeszcze nie w formie uchwały, ale stanowiska, wyraziła zdecydowany sprzeciw tego typu działaniom.
– Jestem jak najbardziej za – mówi jeden z mieszkańców Dęblina. – Jeżeli to będzie w zasobach miasta, to będzie łatwiej tym gospodarować – dodaje inny.
A co na to mieszkańcy Stężycy? – Jesteśmy bardzo przeciwni, dlatego że te grunty od wieków są nasze. Oczyszczalnia jest na naszym terenie. Trzeba było nie budować na naszym terenie i nam nie zasmradzać okolicy. My mamy wąchać, a Dęblin ma zabrać? Nikt się na to nie zgodzi.
– Takim argumentem, o którym się nie mówi w uzasadnieniach do procedury przejęcia tych terenów, są inne problemy – mówi Zbigniew Chlaściak: – Pozwoliłem sobie prześledzić biuletyn informacji publicznej miasta Dęblina. Jest opinia Regionalnej Izby Obrachunkowej dotycząca planowanej kwoty długu dla Dęblina. Dług w 2018 roku wyniósł 30 milionów 972 tysiące złotych. Natomiast na koniec 2022 roku ten dług ma być w wysokości 52 milionów 150 tysięcy złotych. To jest 88 procent dochodów gminy. To jest odwrócenie uwagi od problemów tej natury, a nie 200 tysięcy dochodów z tytułu podatku z terenu tej oczyszczalni ścieków.
– Muszę radykalnie zaprzeczyć – mówi Beata Siedlecka: – Zadłużenie wynika z tego, że realizujemy bardzo dużo inwestycji, które rozpoczęliśmy już w 2015 roku. Zadłużenie już wówczas było przewidywane w wieloletnim planie finansowym zatwierdzanym co roku przez radę miasta. Nie ma to żadnego związku z obecną zmianą granic. Rozumiemy stanowisko Stężycy, bo każda z gmin, której uszczupla się teren, nie jest z tego zadowolona. Tylko jakby nasze racje i dobro naszych mieszkańców jest na dzień dzisiejszy priorytetem i mimo ogromnego szacunku i sympatii do naszych sąsiadów, musimy myśleć o naszym mieście.
W Dęblinie rozpoczęły się konsultacje społeczne w tej sprawie. Po ich zakończeniu odpowiedni wniosek ma trafić do wojewody, a ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie premier. Cała procedura może potrwać jednak ponad rok.
ŁuG (opr. DySzcz)
Fot. Łukasz Grabczak