Cudzoziemcy mieszkający w Lublinie prawie nie uczestniczą w życiu kulturalnym miasta – tak wynika z raportu przygotowanego przez Lubelską Grupę Badawczą. Badania wskazały, że obcokrajowcy mieszkający w Lublinie często nie wiedzą, gdzie szukać informacji o wydarzeniach kulturalnych. Nierzadko także czują się pominięci.
– Oferta kulturalna Lublina jest przebogata, ale istnieje szereg barier, przez które cudzoziemcy nie uczestniczą w pełni w tym wydarzeniach – mówi jedna z inicjatorek raportu Anna Dąbrowska. – Związane jest to z jednej strony ze sposobem, w jaki korzystali z kultury w miejscach, z których pochodzą. I często są to takie „kalki”, które tu też funkcjonują. Z drugiej strony jest to także kwestia wstydu, strachu i myślenia w stylu, że „nie za dobrze znam język polski i na tym wydarzeniu nie będzie nikogo, kto będzie mógł mi pewne rzeczy wytłumaczyć”.
– Cudzoziemcy chcą się bardzo z nami poznawać i integrować, natomiast nie mają do tego przestrzeni; czują się w jakiś sposób „niezaproszeni”. Czasem po prostu są nieobecni w tej kulturze, która dzieje się w Lublinie. Mało o niej wiedzą. Przyczyn tego jest wiele. To kwestia językowa, to także sprawa tego, że nie zawsze informuje się po angielsku czy ukraińsku o nadchodzących wydarzeniach. Istnieją też bariery finansowe, a także społeczne – mówi współautorka raportu Agnieszka Duda-Jastrzębska.
– Barierą, na którą mamy mniejszy wpływ, jest to, że cudzoziemcy, głównie z powodów ekonomicznych, często mają niewiele czasu na kulturę. Ale też często bilety są dla nich zbyt drogie, żeby móc w tych wydarzeniach uczestniczyć. My wiemy, że w Lublinie jest bardzo dużo wydarzeń, które dzieją się za darmo, ale cudzoziemcy nie wiedzą, jak dotrzeć do takich informacji, które z imprez są darmowe – wyjaśnia Anna Dąbrowska.
– Jeden z cudzoziemców, który przybył do Lublina 15 lat temu, opowiadał, że przez pierwsze trzy miesiące studiów w zasadzie nikt z roku nie podszedł do niego i powiedział: „Cześć. Skąd jesteś? Co tutaj robisz?”. Ale obecni studenci mówią, że takie sytuacje nadal się zdarzają – mówi współautorka raportu Marta Nazaruk-Napora z Lubelskiej Grupy Badawczej.
– Na pewno warto pamiętać, żeby, organizując wydarzenia kulturalne, zapraszać też tych, którzy nie mówią po polsku i symbolicznie ich witać. Nasi rozmówcy mówili, że bardzo mile byłoby, gdyby na wielkich plenerowych koncertach, powitać publiczność nie tylko po polsku, ale również po angielsku, po ukraińsku czy po rosyjsku – stwierdza Agnieszka Duda-Jastrzębska.
– Proces integracji jest bardzo złożony. Powinny być w niego zaangażowane wszystkie podmioty, które w mieście funkcjonują. Chciałabym, żeby był to proces, w którym bierzemy udział wszyscy: od Urzędu Miasta, przez instytucje kultury, aż po organizacje pozarządowe. Oczywiście trzeba na to pieniędzy, czyli wygospodarowania z budżetu miasta pewnej kwoty, która mogłaby być operacyjnie wykorzystywana na cele związane z integracją – dodaje Anna Dąbrowska.
– Jeśli chodzi o obsługę cudzoziemców w urzędach, to pewnym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie osób dwujęzycznych. To najprostsze, co moglibyśmy zrobić, bez większych inwestycji. Jednak inne działania wymagają więcej czasu. Jednym z rozwiązań mogłoby być strony informujące wydarzenia o wydarzeniach skierowanych do mniejszości zamieszkujących w Lublinie. Powinniśmy pamiętać też o tym, żeby być bardziej otwartymi, żeby wyrozumialej patrzeć na osoby, które nie mówią w języku polskim – uważa dr Kamil Filipek z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Cały raport wraz z rekomendacjami zostanie przekazane wszystkim instytucjom, które oferują różnego rodzaju wydarzenia kulturalne w Lublinie. Cały raport można znaleźć TUTAJ.
Raport, w ramach projektu „Niewidzialni mieszkańcy”, przygotowała Lubelska Grupa Badawcza we współpracy z Galerią Labirynt oraz stowarzyszeniem Homo Faber.
InYa / opr. ToMa
Fot. archiwum