Bardzo długie kolejki na wschodniej granicy. Trwa remont dróg na przejściach w Dorohusku i Hrebennem. Zgodnie z informacjami podanymi na stronie www.granica.gov.pl o godzinie 14.00 szacunkowy czas oczekiwania tirów na rozpoczęcie odprawy na przejściu w Dorohusku wynosił 17 godzin, a na przejściu w Hrebennem – 15 godzin.
W drodze do przejścia granicznego w Hrebennem parokilometrowy sznur ciężarówek rozpoczyna się tuż za miejscowością Potoki.
– Na przejściu granicznym w Dorohusku trwa obecnie remont nawierzchni, która była już dosyć spękana. Ale ten remont nie rzutuje na odprawę samochodów w kierunku wyjazdowym z Polski. W tej chwili remontowany jest odcinek na pasach odpraw w ruchu ciężarowym, ale jest on robiony połowicznie i druga jego część jest przejezdna. W Hrebennem jest dokonywana naprawa odwodnienia liniowego. To nie jest związane z kolejką samochodów ciężarowych na przejściu – zapewnia dyrektor Lubelskiego Zarządu Obsługi Przejść Granicznych w Chełmie, Damian Wierak. – Przejście graniczne jest przejezdne. Jestem w stałym kontakcie ze służbami granicznymi. Nie ma od nich informacji, że nasze remonty utrudniają przejazd przez przejście. Organizacja ruchu jest na bieżąco konsultowana ze służbami, granicznymi, żeby przepustowość przejścia była stała – dodaje.
– Zdarzają się kolejki, ale nie takie jak dzisiaj. Kiepsko to wygląda, bo stoimy tu już drugi dzień. Bardzo powoli się ta kolejka porusza. Straszne rzeczy. A kiedy już wjedziemy na Ukrainę, będziemy mogli wracać dopiero w poniedziałek. A wiadomo, że każdy chciałby spędzić weekend z rodziną. Stoję tu już 16 godzin. Jestem na wpół przytomny, bo w kolejce spędziłem całą noc – mówią kierowcy, czekający na przekroczenie granicy w Hrebennem.
Największy problem stojący w kolejce kierowcy mają z niedostatkiem toalet; mniejszy z brakiem możliwości zjedzenia ciepłego posiłku. – Trzeba zawszę mieć kromkę chleba i konserwę więcej. Każdy z nas ma lodówkę, ma coś do picia, jakąś kuchenkę. Z tym więc nie jest aż taki problem. Największy jest z toaletami. Przez kilka kilometrów nie ma żadnej, jest tylko las – skarzą się kierowcy.
Ruch na wschodniej granicy co roku zwiększa się w okresie przedświątecznym.
AlF / opr. ToMa
Fot. Aleksandra Flis