Dwóch włoskich kierowców, którzy przewozili 10 tygrysów z Włoch do Dagestanu, usłyszało zarzuty znęcania się nad zwierzętami. Jeden z drapieżników padł. Wniosek prokuratury o tymczasowy areszt kierowców nie został zaakceptowany przez sąd. Obaj są na wolności.
– Nie przyznali się do zarzutów, złożyli wyjaśnienia, których treści nie ujawniamy – mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie, Agnieszka Kępka.
W tej chwili w sprawie transportu tygrysów toczy się prokuratorskie postępowanie. Śledczy mają wytypowanych 3 podejrzanych. W areszcie jest 32-letni Rosjanin, który transport organizował. Sąd zastosował wobec niego 3-miesięczny warunkowy areszt tymczasowy. Będzie mógł wyjść na wolność po wpłaceniu 30 tys. zł. poręczenia. – W takim przypadku złożymy zażalenie i pozostanie w areszcie do czasu rozpatrzenia sprawy przez sąd odwoławczy – zapowiada prokurator Kępka.
Na pytanie, czy poszukiwane są osoby, które zleciły przewóz tygrysów, prokurator odpowiada, że „śledztwo jest wielowątkowe”.
10 tygrysów zamkniętych w klatkach w ciężarówce wyjechało 22 października z Włoch do Dagestanu w Rosji. Jedno ze zwierząt nie przeżyło transportu. Pozostałe przebywały przez kilka dni na granicy polsko-białoruskiej w Koroszczynie, po tym jak transport cofnęła strona białoruska z powodu braku dokumentów weterynaryjnych i wiz kierowców. Zwierzęta czekały na granicy. Były odwodnione i wychudzone.
Po interwencji pracowników poznańskiego ogrodu zoologicznego sprawa trafiła do prokuratury. 7 tygrysów została przewiezionych do zoo w Poznaniu, a 2 w Człuchowie, gdzie mają odzyskać siły i zdrowie.
PaSe / SzyMon
Fot. archiwum
CZYTAJ TAKŻE: