Przez długie lata każdy obcokrajowiec przybywający do Polski samolotem lądującym na Okęciu był dla ówczesnych 'taksówkarskich mafii lotniskowych’ łakomym kąskiem. Nie znal miasta, nie znał taryf, i płacił za przejazd kilku kilometrów jak za kilkadziesiąt, w dodatku po kursie wymiany złotego do obcej waluty jak jeden do jednego. Teraz coraz rzadziej w hali przylotów ktoś nieznajomy wita nas pytaniem: „może taksóweczkę?”, co nie znaczy, że odmawiając, nie zapłacimy swoistej 'taksy’ w innej taxi.
JB
Fot. pixabay.com