Jan Śpiewak o wyroku za zniesławienie i sprawie Górek Czechowskich

dsc 0226 2

W piątek (13.12) Sąd Okręgowy w Warszawie uznał aktywistę Jana Śpiewaka (na zdj.) za winnego w procesie o zniesławienie, który wytoczyła mu Bogumiła Górnikowska-Ćwiąkalska, córka byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Sąd uznał za pomówienie wypowiedzi Jana Śpiewaka dotyczące sposobu, w jaki Bogumiła Górnikowska-Ćwiąkalska wykonywała funkcję kuratora oraz jej roli w aferze reprywatyzacyjnej. Sąd wymierzył działaczowi karę grzywny w wysokości 5 tysięcy złotych i nawiązkę w wysokości 10 tysięcy złotych.

– Uważam, że ten wyrok został wydany po to, żeby pogrozić palcem wszystkim, którzy walczą o sprawiedliwość, walczą z wpływowymi osobami, które posiadają ogromne możliwości, a które dorabiały się gigantycznych majątków na różnych, moim zdaniem, nieuczciwych i często przestępczych działaniach jeśli chodzi o warszawską reprywatyzację, o przejmowanie nieruchomości – mówił Jan Śpiewak, który był gościem porannej rozmowy w Polskim Radiu Lublin: –  To jest wyrok, który pokazuje, że środowisko prawnicze nie chce się rozliczać z aferą reprywatyzacyjną. To jest afera, w której brali udział sędziowie, notariusze. Mówię o osobach z zarzutami prokuratorskimi, więc nie są to słowa na wiatr. Nie ma żadnej refleksji ze strony tych osób, a ten wyrok dotyczył przecież reprywatyzacji kamienicy w Warszawie, w której udział brał kurator 118-letniej osoby, która już dawno, bo od 50 lat, nie żyła. Nie będzie żadnej odpowiedzialności tych sędziów, którzy ustanawiali takich kuratorów, którzy przejmowali nieruchomości w Warszawie i doprowadzali do tragedii ludzi. W tym sensie rozumiem ten wyrok za polityczny, bo wykracza on daleko poza moją osobistą sprawę.

Prezydent Andrzej Duda uznał wyrok, jaki zapadł w sprawie Jana Śpiewaka za bulwersujący. Aktywista zapowiedział, że złoży wniosek do prezydenta o ułaskawienie. Andrzej Duda zapewnił, że sprawę dokładnie zbada, jeśli taki wniosek wpłynie: „W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że człowiek, który walczył o sprawiedliwość – a przynajmniej działał w przekonaniu, że walczy o sprawiedliwość w bulwersującej sprawie warszawskich kamienic – jest skazanym w procesie karnym. Sprawa jest specyficzna, ale wymaga wnikliwego zbadania” – dodał prezydent.

– W piątek powiedziałem, że będę korzystać z każdej legalnej drogi do tego, żeby zdjąć z siebie piętno przestępcy – mówił Jan Śpiewak: – To jest wyrok z Kodeksu karnego, dlatego też tak to mnie oburzyło. Sam fakt, że proces odbywał się w procedurze karnej, za zamkniętymi drzwiami, z utajnionym wyrokiem oraz jego uzasadnieniem, i fakt, że jestem teraz w rejestrze skazanych za to, że broniłem słabszych i ujawniałem przekręty, sprawia, że będę korzystać z każdej drogi. W sumie wytoczono mi sprawy 22 razy. Jeśli dobrze pamiętam, 9 wygrałem prawomocnie, a 3 prawomocnie przegrałem. Faktycznie w piątek powiedziałem, że będę rozważać wniosek do prezydenta Dudy. W niedzielę pojawiło się zaproszenie, krótkie spotkanie z prezydentem, który był zainteresowany sprawą i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak wygląda problem w Krakowie, Warszawie, gdzie obrót nieruchomościami przynosił gigantyczne zyski i cierpienie wielu ludzi. Wydaje się, że prezydent rozumiał, że ten wyrok zaburza elementarne poczucie sprawiedliwości.

Jan Śpiewak przyjechał do Lublina m.in. po to, by wesprzeć lubelskich aktywistów, którzy od wielu miesięcy działają w obronie lubelskich Górek Czechowskich.

CZYTAJ: Jan Śpiewak: Przyjechałem do Lublina, aby wesprzeć lokalnych aktywistów

– Przyjechałem wesprzeć społeczników, którzy walczą o zachowanie zielonego charakteru Górek Czechowskich – mówił Jan Śpiewak: – Obserwowałem tę sprawę od dawna. Pisałem nawet o tym w mojej książce „Ukradzione miasto”, gdzie poruszyłem temat poprzedniej afery związanej z Górkami Czechowskimi, która miała miejsce 10-11 lat temu, kiedy to asystent prezydenta był oskarżony o korupcję. Wybronił się z tego. Ta sprawa była dla mnie wyjątkowo bulwersująca. Sprawa referendum, jakiegoś idiotycznie postawionego pytania sugerującego od razu odpowiedź, działania pana prezydenta Żuka, żeby zrobić wszystko, żeby te tereny Górek zabudować i umożliwić deweloperowi zabudowę mieszkaniową w tym miejscu. Niezrozumiałym dla mnie jest to dlaczego prezydent Żuk zachowuje się tak, jak się zachowuje, bo robi wszystko, żeby deweloper miał jak najlepiej, a mieszkańcy Lublina mieli jak najgorzej. Rozumiem, że była niska frekwencja, ale przeciwko opowiedziało się 67 procent mieszkańców. Później forsowanie zmian o 5 nad ranem przez radę miasta. To są rzeczy zadziwiające, które – powiem brutalnie – śmierdzą z daleka. Trzeba się temu bardzo blisko przyglądać. To, co jest dla mnie porażające to fakt, że aktywiści, którzy walczą przecież w imieniu publicznym, w imieniu mieszkańców Lublina, którzy nie mają z tego absolutnie żadnych korzyści, są przez władze miasta i dewelopera traktowani jak śmiertelni wrogowie. Nasyła się na nich pisma procesowe, przedprocesowe i próbuje się w ten sposób zastraszyć. Byłem przerażony skalą tego zjawiska. Sam jestem do tego przyzwyczajony, ale mam możliwości i narzędzia, żeby się bronić. Mam praktycznie trójkę prawników, którzy bronią mnie pro publico bono, mam ten przywilej, że dziennikarze mnie zapraszają i mogę rozmawiać o tych sprawach. Tutaj, jeśli aktywiście, który walczy o Górki Czechowskie, urząd miasta wysyła pismo przedprocesowe, w którym grozi, że dojdzie do poważnych konsekwencji finansowych czy karnych, to jest to wstrząsające. To łamanie elementarnych zasad demokracji.

IAR/ To Nie (opr. DySzcz)

Fot. Weronika Uziębło

Exit mobile version