Jak zapełnić paczki mikołajkowe dla dzieciaków uchodźców z trzech ośrodków na Lubelszczyźnie? Wspólnymi siłami, razem z wolontariuszami programu „W drodze” Centrum Wolontariatu w Lublinie. Opowiemy w programie, jak to zrobić. Aktualnie około 200 dzieci, głównie z Czeczenii, mieszka w ośrodkach dla cudzoziemców w Bezwoli, Kolonii Horbów i Białej Podlaskiej. Większość – w niepełnych rodzinach, bo ojcowie zostali w kraju lub zginęli. Aklimatyzują się, uczą języka polskiego, chodzą do szkół albo do przedszkoli, ale codzienność jest szara: mieszkanie w kilka osób w jednym pokoju, w ośrodku otoczonym płotem z drutu kolczastego w środku lasu (jak ten w Bezwoli). O choć pracownicy ośrodka wspierają i starają się, jak mogą, to o normalnym domu nie ma mowy. I tak od miesięcy albo i lat. Z nadzieją na lepsze jutro, ale…
Do tego życie bez dalszej rodziny, w niepewności „co z nami będzie”. Te dzieci nie dostaną na Mikołaja lalek Barbie, elektrycznej deskorolki, PlayStation, czy nawet ptasich mleczek. Żadna dobra ciocia czy wujek nie kupią im książeczki czy puzzli. Marzą o zwyczajnych rzeczach, które rodzice chętnie by im dali, ale w pierwszej kolejności na zakupy czekają proszki do prania, szampony czy buty na zimę.
Ich rodzice zapewne też cierpią, że nie mogą zapewnić dzieciakom dostatniego życia, a takie często mieli wcześniej, zanim uciekali. To tzw. normalne rodziny, które musiały podjąć trudne decyzje. Trochę radości dają im wolontariusze Centrum Wolontariatu w Lublinie, którzy regularnie przyjeżdżają i organizują zabawy, ale potem wyjeżdżają, a oni zostają sami.
Te historie przytoczymy w programie tuż po godzinie 12.00. Do usłyszenia mówi Magdalena Lipiec-Jaremek.
Fot. KaWa