W Miłocinie w gminie Wojciechów spłonął dom, w którym mieszkała matka z piątką dzieci. Na szczęście w pożarze nikt nie ucierpiał, ale rodzina została bez dachu nad głową. Mieszkańcy miejscowości i wójt apelują o pomoc dla pogorzelców.
– Wszystko zadziało się bardzo szybko – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Beata Michalska, której dom doszczętnie spłoną. – Poszłam dzieci zaprowadzić do szkoły. Gdy wróciłam, to zobaczyłam, że w oknie firanek już nie ma. Szyb w oknach nie było. Otworzyłam pierwsze drzwi, potem drugie… Zasłoniłam twarz, żeby sprawdzić czy mi się tak nadymiło czy coś. Cug złapało, okno wywaliło i zaczęło się wszystko palić. Od razu zadzwoniłam na numer 112, a szwagier przyszedł odłączyć prąd – dodaje.
– Gdy dojechaliśmy na miejsce, ogień wydobywał się z okien, dachu. Pożar był bardzo rozwinięty – podkreśla kapitan Andrzej Szacoń z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie. – Podczas działań gaśniczych stwierdziliśmy, że wewnątrz znajdowała się butla z gazem propan-butan, która w wyniku wysokiej temperatury rozszczelniła się. To dodatkowo wzniecało pożar. Gaz z butli się wydostawał, ogień był przez to potęgowany – dodaje.
– Wszyscy to bardzo przeżywamy – zaznacza mieszkanka miejscowości. – Biedna rodzina, szkoda dzieci. Ona sama się nimi opiekowała – dodaje.
– Na miejscu działało w sumie 8 zastępów straży pożarnej – opowiada kapitan Szacoń. – Nasze działania trwały 2,5 godziny. Polegały one na ugaszeniu pożaru, przeprowadzeniu prac rozbiórkowych. Nikt nie będzie mógł wrócić do tego budynku. Nie nadaje się on do dalszego zamieszkania. Straty oszacowaliśmy na 50 tysięcy złotych – dodaje.
Dla pogorzelców potrzebne są rzeczy pierwszej potrzeby: ubrania, koce, pościel, garnki czy środki czystości. – Potrzebna jest wszelkiego rodzaju pomoc – twierdzi wójt gminy Wojciechów Artur Markowski. – Rodzina została bez niczego. Będziemy próbowali po odpowiednich procedurach pomóc w odbudowie tego domu, ale myślę, że to na wiosnę. Teraz będziemy próbowali rodzinę umieścić w jakimś mieszkaniu zastępczym. Tak, żeby przetrwali ten trudny czas – dodaje.
– Bardzo prosimy o dobre serce – apeluje sąsiadka pogorzelców. – Wszystko po to, by im pomóc. Oni sami sobie nie potrafią poradzić. To są małe dzieci. Najstarsze bliźniaki mają 14 lat. Troje jest jeszcze młodszych – dodaje.
Dary można przynosić do Ośrodka Pomocy Społecznej w Wojciechowie. Niedługo ma też ruszyć zbiórka pieniędzy na odbudowę domu.
MaTo / opr. PaW
Fot. Tomasz Maczulski
CZYTAJ: Rodzinie z Miłocina wszystko zabrał ogień