Sławatyccy brodacze żegnają stary rok i witają nowy. To lokalna tradycja kultywowana w Sławatyczach od pokoleń. Zgodnie ze zwyczajem młodzi mężczyźni poprzebierani za brodaczy przez trzy ostatnie dni grudnia wychodzą na ulice, straszą dzieci, łapią przechodniów, składając im życzenia noworoczne.
Na strój brodacza składa się wysoki kapelusz przyozdobiony z bibułowych kwiatków, maska i długi barani kożuch, wywrócony futrem na zewnątrz. Ich nierozłącznym atrybutem jest broda, wykonana z lnianego włókna, symbolizująca długie życie.
– Brodacze przynoszą szczęście dla kobiet, które weźmiemy na tak zwane „hocki”. Będą one mieć w przyszłości powodzenie u mężczyzn – mówi Kacper, który po raz czwarty przebrał się za brodacza. – U mnie wszyscy bracia się przebierali za brodaczy. To tradycja, która przechodzi z pokolenia na pokolenie. Myślę, że to jedyny taki zwyczaj na świecie. Są podobne, ale to nie jest to samo – dodaje.
– To jedyna taka tradycja w Polsce, kultywowana od pokoleń – mówi wójt gminy Sławatycze Arkadiusz Misztal. – Tylko tutaj, w Sławatyczach trzy ostatnie dni roku brodacze żegnają stary rok. Żegnają go z krzykiem, z przytupywaniem, z uderzaniem drewnianymi kijami w ziemię, z braniem dziewczyn na „hocki”, czyli podrzucaniem ich na tych kijach.
Pochodząca ze Sławatycz, Ewa Hasiuk brodaczy wspomina jeszcze z czasów swojego dzieciństwa. – Jako dziecko strasznie się ich bałam. Wspominam brodaczy też boleśnie, bo gdy chłopcy brali na „hocki”, to podrzucanie boli. Ale jednak wspomnienia są miłe. Kiedyś tych brodaczy było dużo więcej, ale tradycja przetrwała.
Gminny Ośrodek Kultury w Sławatyczach tradycyjnie organizuje każdego roku konkurs na najciekawsze przebranie brodacza. Zwycięzca otrzymuje nagrodę pieniężną.
MaT / opr. ToMa
Fot. Małgorzata Tymicka