Seria ataków na miejsca kojarzone z Amerykanami w Iraku. Rakiety spadły w pobliżu ambasady Stanów Zjednoczonych w Bagdadzie i jednej z baz wojskowych. Proirańskie bojówki ostrzegły, aby wojsko trzymało się z dala od miejsc stacjonowania żołnierzy USA.
Informacje, które docierają z Iraku są skąpe i mało precyzyjne. Wiadomo, że na teren pilnie strzeżonej amerykańskiej ambasady w Bagdadzie spadły dwa co najmniej pociski, a chwilę później w całym rejonie zawyły syreny. Prawdopodobnie nikomu nic się nie stało. Rakiety wylądowały też w dzielnicy Dżadrija. Według policji, pięć osób zostało rannych. Dwie Katiusze spadły z kolei w bazie wojskowej Al-Balad, gdzie stacjonują amerykańscy żołnierze. Iracka armia twierdzi, że nikomu nic się nie stało. Wszystkie te ataki zostały przeprowadzone w odstępie kilkunastu minut. Przypuszcza się, że mogą stać za nimi proirańskie, szyickie bojówki z grupy Siły Mobilizacji Ludowej. Jedna z bojówek, która wchodzi w skład grupy ostrzegła właśnie irackich żołnierzy, aby począwszy od niedzielnego wieczora trzymali się z dala miejsc, gdzie są amerykańscy wojskowi.
Sytuacja w Iraku i Iranie uległa gwałtownemu zaostrzeniu po tym, jak w piątek rano amerykańskie bomby zabiły w Bagdadzie najważniejszego dowódcę wojskowego Iranu, generała Ghasema Sulejmana. W dzisiejszych uroczystościach żałobnych generała uczestniczyły w Bagdadzie dziesiątki tysięcy osób. Zarówno władze Iranu jak i szyici kilkakrotnie zapowiadali zemstę za śmierć Sulejmana.
Premier Iraku poinformował tymczasem o wprowadzeniu trzydniowej żałoby narodowej po śmierci „ofiar amerykańskich ataków”. Wcześniej, trzydniową żałobę wprowadził Iran.
Generał Ghasem Sulejmani od ponad dwóch dekad dowodził operacjami militarnymi Iranu na Bliskim Wschodzie. Jego oddziały wspierały syryjskiego prezydenta w brutalnych działaniach wobec opozycji. Zarzuca się im też udział w aktach sabotażu w Iraku, Jemenie czy Arabii Saudyjskiej. Sulejmani miał też doradzać irackim władzom, w jaki sposób pacyfikować niedawne antyrządowe protesty. Amerykanie twierdzą, że jest on odpowiedzialny za śmierć ponad 600 ich żołnierzy.
Ze względów bezpieczeństwa NATO zawiesiło misję szkoleniową w Iraku. Polskie Radio potwierdziło, że działania szkoleniowe zawiesili także polscy żołnierze. W skład polskiego kontyngentu wchodzi 350 osób. Chodzi zarówno o żołnierzy, którzy są w bazach w Bagdadzie, Besmayah i Tadżi, ale także o wojskowych w sąsiednich Jordanii, Katarze i Kuwejcie.
IAR/ Rl (opr. DySzcz)
Fot. RL