Bezśnieżna zima uderza w lubelskie stoki

parchatka

Właściciele stoków narciarskich w regionie liczą straty. Bezśnieżna zima i brak dużych mrozów spowodowały, że niektóre ośrodki narciarskie w ogóle nie rozpoczęły sezonu. Jednak na stoku w Kazimierzu Dolnym można szusować od 12 grudnia, jedynie z dwoma krótkimi przerwami.

– Już jednak zdecydowanie widać, że sezon będzie dużo gorszy od poprzedniego – mówi współwłaściciel Stacji Narciarskiej Kazimierz, Marcin Świderski. – Pogoda tej zimy sprawiła, że ferie w Lubelskiem nie były w ogóle odczuwalne pod względem finansowym. Sezon zimowy w regionie jest bardzo krótki; na Lubelszczyźnie wynosi od 60 do maksymalnie 90 dni. I w tym okresie musimy zarobić na cały rok.

Jednak narciarze korzystający z kazimierskiego stoku są zadowoleni. – Są superwarunki. Właściciele stają na głowie, żeby w tej sytuacji zrobić coś z niczego. To są prawdziwi czarodzieje. Dookoła jest zielono, nie ma płatka śniegu od wielu, wielu dni. A tu się jeździ. Rewelacja. Przyjeżdżać trzeba jak najwcześniej. Po nocy stok jest bardzo dobrze przygotowany. Później jest już wyższa temperatura, a trasa jest wyjeżdżona.

Jednak niektórzy miłośnicy sportów zimowych mają uwagi do stanu trasy narciarskiej. – Kiedy byliśmy na stoku tydzień temu, to na snowboardzie ciężko było jeździć. Jedyną receptą dla stoków w centrum Polski jest chyba zmiana klimatu.

– Cały czas próbujemy naśnieżać stok, ale nie daje się. Temperatury nie pozwalają. Minus trzy stopnie to takie minimum. Duży wpływ ma na to też wilgotność powietrza. Im niższa, tym jest lepiej  – mówi Adam Kwietniewski, pracownik wypożyczalni na stoku w Parchatce. W tej chwili na stoku działają urządzenia naśnieżąjące. – Próbujemy naśnieżać już trzeci – czwarty raz w tym sezonie. Ale potrzeba dwóch – trzech dób z temperatura minus trzy stopnie. Wtedy udałoby nam się naśnieżyć i otworzyć stok – stwierdza.

Działające stoki muszą ponosić koszty odśnieżania, które są naprawdę duże. – Jak przyjdzie rachunek za prąd, to pewnie człowiek aż kucnie  – mówi Marcin Świderski. – Ale nie ma wyjścia. Trzeba próbować, działać i zwalczyć jakoś przeciwności. Kazimierz Dolny jest najbardziej na północ położoną stacją narciarską w Polsce, która jest w tej chwili otwarta. Bo wszystkie położone bardziej na północ od nas – w Bełchatowie, na Suwalszczyźnie czy na Mazurach – są pozamykane ze względu na pogodę. Tej zimy nie mieliśmy większego przymrozku niż minus 2,5 stopnia Celsjusza. To jest coś niesamowitego. Jeszcze tak nigdy nie było – dodaje.

Obecnie w Lubelskiem – oprócz Kazimierza Dolnego – można pojeździć również w Rąblowie, Chrzanowie i Jacni.

ŁuG / opr. ToMa

Fot. Łukasz Grabczak 

Exit mobile version