Ponad dobę trwała akcja strażaków gaszących pożar zakładu przetwórstwa chmielu „Powiśle” w Kępie Choteckiej. Zniszczone zostały dwa budynki, około 50 ton chmielu, laboratorium oraz pomieszczenia biurowe.
Straty samego magazynowanego surowca szacowane są na 1 milion 700 tysięcy złotych.
CZYTAJ: Pożar zakładu przetwórstwa chmielu opanowany
To zakład o ogromnym znaczeniu dla lokalnej społeczności, bowiem gmina Wilków jest zagłębiem chmielarskim. Nic dziwnego, że pożar wzbudził ogromne emocje i zainteresowanie okolicznych mieszkańców.
– Gdy wyszłam z mieszkania, to jakby była mgła – mówi mieszkanka Kępy Choteckiej. – Ale nie pomyślałam, że może się palić, bo było jeszcze ciemno. Godzina 6.00 to jeszcze jest ciemno, ale za pół godziny wyszłam, rozjaśniło się, patrzę – pali się.
– Akcja była bardzo ciężka ze względu na konstrukcję budynku i na materiał, który składował się na tym obiekcie – mówi starszy kapitan Krzysztof Siembida, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Opolu Lubelskim. – Jest to susz chmielu, który bardzo łatwo ulegał zapaleniu. Musieliśmy wykonać dziury w ścianach oraz w dachu, żeby oddymić budynek. Po ugaszeniu pożaru, musieliśmy cały wysuszony chmiel wyrzucić na zewnątrz obiektu i go przelewać.
– W tej chwili jesteśmy na etapie szacowania strat – mówi kierownik administracyjny w spółce „Powiśle” Marek Turski. – Oceniamy stan budynków. Spaleniu uległ chmiel, który mieliśmy zmagazynowany na poszczególnych kondygnacjach – ok. 50 ton. Uszkodzeniu uległa część konstrukcyjna i elektryczna. Przed nami jest drugi budynek – tu spaleniu uległo całkowicie laboratorium, w którym przeprowadzaliśmy badania i dach laboratorium. Zalane zostały pomieszczenia biurowe, które znajdowały się pod laboratorium.
– Przeprowadziliśmy kontrolę dwóch przylegających do siebie obiektów – mówi Grażyna Legwant, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Opolu Lubelskim. – Jeden budynek, to budynek socjalno-biurowy z laboratorium na trzeciej kondygnacji. W tym budynku częściowo zawalił się strop nad laboratorium. Pozostała część stropu bezpośrednio grozi zawaleniem. Natomiast budynek produkcyjno-magazynowy, w którym na parterze zaczął się pożar, ma cztery kondygnacje. Największe uszkodzenia są w miejscu, gdzie zaczął się pożar. Całkowicie zostały zniszczone trzy słupy. Belki stropowe są ugięte.
– To największa firma w Polsce tego typu, z polskim kapitałem – mówi wójt gminy Wilków Daniel Kuś. – Jeżeli ta firma znajdzie się w trudnej sytuacji, tak samo w trudnej sytuacji znajdą się polscy plantatorzy. Wiem, że firma jest dość mocna, że miała wiele różnych kryzysów i sobie radziła. Polski chmiel był „trędowaty” i mimo to firma utrzymała się na rynku. Jestem przekonany, że i ten pożar nie będzie miał większego wpływu na jej przyszłe losy, a właściciele sobie z tym poradzą.
– Rzeczywiście jesteśmy dużym zakładem – mówi Marek Turski. – Skupujemy ponad 1000 ton chmielu rocznie. Właściciele dołożą wszelkich starań, by ten zakład jak najszybciej przywrócić do stanu pełnej używalności. Takie zdarzenie zawsze ma jakiś skutek, jednak firma będzie działać na dotychczasowych zasadach. Chmielarze nie powinni się przejmować. Przygotowujemy się do tego, żeby zagospodarować ten chmiel, który został, bo spaleniu uległa niewielka część chmielu, który w tym roku kupiliśmy.
Prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Dwa budynki zostały wyłączone z użytkowania do czasu oceny ich konstrukcji przez specjalistów.
ŁuG/WP
Fot. Łukasz Grabczak