Trwają konsultacje dotyczące propozycji nowelizacji projektu ustawy o ochronie zwierząt Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Zwierząt, Praw Właścicieli Zwierząt oraz Rozwoju Polskiego Rolnictwa. Dokument wywołuje sporo kontrowersji. Zapalnym punktem projektu jest zapis, w którym zaproponowano, aby każda interwencja organizacji prozwierzęcych była prowadzona przy obecności funkcjonariuszy policji i powiatowego lekarza weterynarii.
Zdaniem posła Jarosława Sachajki, który jest współautorem projektu, to właśnie powiatowy lekarz weterynarii powinien decydować o tym, czy zwierzę trzeba odebrać właścicielowi, a nie organizacja. Według przeciwników nowelizacji ustawy, może to doprowadzić do tego, że zwierzęta czekałyby na pomoc kilka dni.
Poseł Sachajko tłumaczy, że głównym celem jest wyeliminowanie z rynku organizacji, które ze swojej prozwierzęcej działalności zrobiły biznes. – Moja propozycja jest taka, by wrócić do zaufania do instytucji państwowych.
– W mojej ocenie ogranicza to w sposób drastyczny samą interwencyjność, czyli działanie niezwłoczne – wyjaśnia adwokat Magdalena Kusik-Balicka, która współpracuje jako wolontariusz z Fundacją Lubelska Straż Ochrony Zwierząt. – Powiatowy lekarz weterynarii mam przecież ściśle określone godziny swojego funkcjonowania.
– Sam urząd rzeczywiście pracuje w godzinach od 8.00 do 15.00, ale zawsze jest jakiś lekarz na dyżurze. Każda gmina ma podpisaną umowę z weterynarzem, który jest dostępny w razie wypadku przez 7 dni w tygodniu 24 godziny na dobę. Musi on udać się na miejsce zdarzenia, by pomóc zwierzęciu – tłumaczy poseł Sachajko. – Jeżeli więc jakaś organizacja uważa, że danemu zwierzęciu dzieje się krzywda, to na miejsce interwencji powinien udać się weterynarz oraz policjant.
– Jeśli dostajemy zgłoszenie to najpierw dzwonimy do gminy, by upewnić się, że konieczna jest interwencja. Następnie udajemy się na miejsce. W międzyczasie powiadamiamy policję, przedstawiciela gminy oraz lekarza weterynarii – relacjonuje Ewa Ptasińska z Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt. – Razem prowadzimy oględziny. Jeżeli stan zdrowia zwierząt zagraża ich zdrowiu lub życiu, automatycznie występujemy do gminy o czasowe odebranie. Po przebadaniu ich przez lekarza, jadą do domu tymczasowego. Prawo wymaga obecności weterynarza.
– Nie ma obowiązku wzywania policji. Podobnie jak nie ma prawnej regulacji odnośnie niezbędnej obecności w każdym przypadku weterynarza. Uważam, że mogłyby być takie zapisy, z których wynikałoby wprost, że jest obowiązek wezwania lekarza weterynarii oraz organu policji za każdym razem – podkreśla Magdalena Kusik-Balicka. – Natomiast jeżeli chodzi o powiatowego lekarza weterynarii, wydaje mi się, że wystarczająca byłaby jego rola następcza. W sytuacji odebrania zwierzęcia, mógłby on dokonywać jego badania.
– Odbieranie zwierząt bywa bezpodstawne – zauważa poseł Sachajko. – Komuś wydawało się, że było ono np. przekarmione i zgłasza interwencję. To absurdalna sytuacja.
W Internecie pojawiła się petycja organizacji „Koalicja dla zwierząt”, w której czytamy, że poseł Sachajko wraz z Parlamentarnym Zespołem ds. (…)Ochrony Praw Właścicieli Zwierząt(…) wraz z hodowcami zwierząt futerkowych i zaproszonymi na posiedzenie osobami skazanymi prawomocnymi wyrokami sądu za znęcanie nad zwierzętami chce doprowadzić do likwidacji obecnego systemu interweniowania i ratowania zwierząt, których życie jest zagrożone.
Poseł Sachajko tłumaczył, że spotkanie miało charakter otwarty i wzięli w nim udział wszyscy zainteresowani.
ZAlew / opr. MatA
Fot. pixabay.com