Udało się zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa ptasiej grypy w Starym Uścimowie – informują służby weterynaryjne. Od 7 stycznia nie zostały wykryte nowe ogniska choroby.
– W tej chwili prowadzimy działania zmierzające do uwolnienia obszaru zapowietrzonego z wirusa – mówi powiatowy lekarz weterynarii w Lubartowie, Konrad Saweczko. – Przeprowadzamy kontrole w gospodarstwach. Ale we wszystkich gospodarstwach nastawionych na sprzedaż produktów dla ludzi, będziemy również wykonywać badania laboratoryjne w kierunku wysoce zjadliwej grypy ptaków. Ta choroba może zawsze wrócić. Jeżeli wystąpiła gdzieś w danym roku, może się pojawić w innym miejscu. Występuje ona w cyklach 2-3 letnich.
Zdaniem powiatowego lekarza weterynarii w Lubartowie źródłem zakażenia drobiu mogły być dzikie kaczki gniazdujące na jeziorze Maśluchowskim.
CZYTAJ TAKŻE: Ptasia grypa potężnym problemem dla drobiarstwa
O zwalczaniu i zapobieganiu choroby rozmawiał dziś (16.01.) specjalny zespół przy wojewodzie lubelskim.
– Ostatnie ognisko ptasie grypy zostało wykryte 7 stycznia. Hodowcy mogą liczyć na rekompensaty – zapewnia rzecznik prasowy wojewody Marek Wieczerzak. – W sumie zutylizowano około 127 tysięcy ptaków, czyli ok. 650 ton. Starty hodowców oszacowano na około 10 mln zł.
CZYTAJ TAKŻE: Ptasia grypa w Lubelskiem. Zakończono szacowanie strat
– Trwa kolejny etap walki z wirusem, czyli dezynfekcja – dodaje Konrad Saweczko. – Zajmujemy się teraz wywózką zakażonej ściółki i paszy z gospodarstw. Dzisiaj dezynfekowaliśmy asfaltową drogę dojazdową. Nie ma informacji o padnięciu kolejnych ptaków. Sytuacja jest w jakimś sensie ustabilizowana.
Od 30 grudnia ubiegłego roku w naszym regionie wykryto osiem ognisk ptasiej grypy: sześć w gminie Uścimów w powiecie lubartowskim i dwa w powiecie krasnostawskim.
Z miejscowości Stary Uścimów wywieziono kilkadziesiąt tysięcy padłych ptaków, głównie indyków. W powiecie krasnostawskim wirus dotknął dwie fermy liczące po kilkadziesiąt sztuk drobiu.
Od tego czasu zutylizowano 127 tysięcy ptaków, czyli ok. 650 ton. Starty hodowców szacowane są na około 10 mln zł.
PaSe / opr. ToMa
Fot. archiwum