Mija 80. rocznica masowych deportacji Polaków na Sybir. W nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku władze Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich przeprowadziły pierwszą masową deportację obywateli II Rzeczypospolitej Polskiej w głąb państwa sowieckiego.
Jako 18-letnia dziewczyna wraz z rodzicami deportowana została wtedy Wanda Gdula-Krzyśkow. – Przyjechali rano, jeszcze było ciemno – mówi w rozmowie z Radiem Lublin. – Nasza stacja kolejowa była blisko, jakieś 3 kilometry. Oni nas tam nie załadowali do wagonów, tylko nas zawieźli aż 12 kilometrów. Ładowali nas do wagonów bydlęcych, jak było już szaro. Cały dzień staliśmy na polu. Był wtedy duży mróz. Słońce nie świeciło, dzień był pochmurny. Jak ja sobie to teraz przypomnę, pomyślę, jak to się wszystko wytrzymało… Przecież wtedy były malutkie dzieci i osoby starsze. Pan Bóg musiał każdym się opiekować – dodaje.
– Nas wywieziono w takich ciężkich warunkach. To była najbardziej sroga wywózka z tych wszystkich czterech – zaznacza prezes Lubelskiego Oddziału Związku Sybiraków, Janusz Pawłowski. – W bydlęcych, zakratowanych wagonach piecyk był lub nie. Ludzie przymarzali do ścian. Już w drodze małe dzieci umierały, przeziębiały się. Co jakiś czas wchodziła obsługa tego pociągu i wyrzucała zmarłych, jak śmieci na poboczu drogi kolejowej, a pociąg jechał dalej – dodaje.
– Wywózki zaczęły się dokładnie 10 lutego 1940 roku, a ostatni deportowani byli w czerwcu 1941 roku – opowiada dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie, Marcin Krzysztofik. – To też można uznać za akt osobistej zemsty Stalina, który doskonale pamiętał, że w 1920 roku to Polska zatrzymała pochód rewolucji na zachód Europy. Wśród tych osadników było wielu uczestników wojny polsko-bolszewickiej. Być może stąd taka zemsta – dodaje.
– To była ta druga wózka 13 kwietnia 1940 roku, w której wywożono głównie inteligencję – opowiada rzecznik Lubelskiego Oddziału Związku Sybiraków, Krystyna Świrniak-Mateuszuk. – To były rodziny wojskowe, policyjne oraz nauczyciele. Elita. Najpierw mój tata został aresztowany i nigdy już go nie zobaczyliśmy. Miałam 8 lat, a mój brat 6. 7-osobowa rodzina w tym bydlęcym wagonie do północnego Kazachstanu została wywieziona. Moja mama była nauczycielką z zawodu, więc tam potajemnie uczyła polskie dzieci. Na nocne Polaków rozmowy do naszej ziemianki przychodziła młodzież, głównie męska. Słuchali tego, co mama im mówiła o Polsce – dodaje.
– Ważne jest to, aby Was młodych ludzi taka sytuacja nie spotkała. To jest okropne przeżycie – zaznacza Gdula-Krzyśkow. – Żyłam tam ponad 6 lat bez nadziei, celu. Nie wiadomo było co nas czeka, co z nami zrobią, jak wojna się zakończy. Później to wszystko się wyklarowało i wróciliśmy w 1946 roku – dodaje.
Lubelskie obchody 80. rocznicy masowych deportacji Polaków na Sybir rozpoczęły się wczoraj (09.02). Na jutro (11.02) zaplanowano spotkanie w IPN w Lublinie.
MaK / opr. PaW
Na zdjęciach: Obchody 80. rocznicy masowych deportacji Polaków na Sybir, Lublin, 09.02.2020, fot. Piotr Michalski