27 podróżnych z Włoch jest pod nadzorem lubelskiego sanepidu. Część z tych osób znajduje się w izolacji domowej, a reszta poddana jest samoobserwacji bez ograniczenia aktywności.
– Obejmowane są one głównie nadzorem domowym, bo nie ma zaleceń wprowadzenia kwarantanny w przypadku osób, które nie mają objawów charakterystycznych dla tej choroby. Natomiast są one pod monitoringiem stacji sanitarnej. Planujemy wprowadzenie badań w kierunku koronawirusa, ale jest to na razie w fazie przygotowań. Będzie więc tez taka możliwość, żeby osoby te mogły się po prostu przebadać – wyjaśnia kierownik Oddziału Epidemiologii Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie, Beata Nadolska.
Z powodu rozprzestrzeniającego się koronawirusa Uniwersytet Medyczny w Lublinie wstrzymał nabór na tegoroczne studia dla studentów anglojęzycznych.
CZYTAJ TAKŻE: Koronawirus: UM w Lublinie wstrzymuje nabór dla studentów anglojęzycznych
W Chorwacji, Austrii i Szwajcarii potwierdzono dziś (25.02.) pierwsze przypadki zakażenia koronawirusem. W Polsce nadal nie ma przypadku tej choroby.
Inspektorzy zalecają zgłaszanie się do najbliższej stacji sanepidu wszystkim, którzy wracają z Włoch, szczególnie z północnej części tego kraju. Z powodu koronawirusa zmarło tam 11 osób, a zarażonych jest 322. W ciągu niecałej doby zmarły tam cztery osoby i pojawiły się doniesienia o prawie 100 kolejnych zarażonych.
– Pojawienie się ogniska choroby w północnych Włoszech, oznacza, że istnieje większe prawdopodobieństwo, że wirus może przedostać się także do Polski – mówi Beata Nadolska. – Istnieje to ryzyko. Nawet Europejskie Centrum do Spraw Zapobiegania i Kontroli Chorób zmieniło ocenę ryzyka „zawleczenia” tej wirusa z niskiej na umiarkowaną, a w niektórych sytuacjach nawet na wysokie. W tej chwili prowadzimy aktywne poszukiwania osób, które wracają z Włoch. Osoby wjeżdżające do Polski otrzymują SMS-y, mówiący, jak mają postępować.
Obecnie farmaceuci w woj. lubelskim nie zgłaszają większych braków leków w aptekach stosowanych przy przeziębieniu, grypie i innych infekcjach. Skończyły się jednak zapasy maseczek ochronnych.
– Jest zwiększone zainteresowanie zakupem maseczek ochronnych. Ich braki były od dłuższego czasu i nie są one dostępne w hurtowniach farmaceutycznych – informuje Renata Sowa, zastępca lubelskiego wojewódzkiego inspektora farmaceutycznego.
Profesor Krzysztof Tomasiewicz, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego numer 1 w Lublinie, mówi, że wszystkie podejmowane na świecie działania mają na celu ograniczanie możliwości rozprzestrzeniania się koronawirusa. Jednak trudno w tej chwili mówić, według jakiego scenariusza przebiegną. – Podejmowane działania wobec pojedynczych pacjentów dają szansę na ograniczenie i na uniknięcie zakażeń pozostałych osób. Przykład Włoch burzy nasz optymistyczny obraz, ale to jeszcze nie znaczy, że taki optymistyczny scenariusz nie może się spełnić – mówi prof. Tomasiewicz.
CZYTAJ TAKŻE: Prof. Tomasiewicz o zagrożeniach związanych z koronawirusem
– Optymistyczne jest to, że Włochy dosyć szybko zastosowały radykalne środki ograniczania rozprzestrzeniania się choroby. Zamknięto poszczególne miasta, zrezygnowano z organizacji imprez masowych, pozamykano muzea – stwierdza Beata Nadolska.
– Na północy Włoch ludzie wpadli w panikę i sklepy pustoszeją – opowiada Małgorzata Rosołowska, która przebywa w Rzymie w ramach programu Erasmus +. – W Rzymie też mieszkańcy zaczynają wpadać w panikę. Maseczki dezynfekujące żele do rąk stały się produktami deficytowymi; bardzo ciężko je dostać w aptekach czy zwykłych sklepach. Kiedy dzisiaj rano jechałam do pracy w tutejszej godzinie szczytu, czyli o 9.00, w metrze i autobusach zupełnie nie było ludzi. Wydaje mi się, że niektórzy zaczęli prace z domu. Miasto troszeczkę opustoszało.
Od dzisiaj (25.02) na Lotnisku Chopina w Warszawie prowadzane są pomiary temperatury pasażerów wracających z Chin czy Włoch. Podobne działania wprowadzono też na lotniskach w Krakowie i Poznaniu. W Porcie Lotniczym Lublin dostępne są ankiety pobytu.
– Dodatkowe zabezpieczenia wprowadzono także na wschodniej granicy Polski. Obejmują one przeprowadzanie wywiadu z osobami wjeżdżającymi do naszego kraju, dopytywania się, z jakich okolic przybywają. Obowiązuje też sprawdzanie stanu zdrowia – informuje Beata Nadolska.
Obostrzenia nie dotyczą jednak przesyłek. – Mija już dwa miesiące od wybuchu epidemii i paczki z Chin nadal przychodzą. Nie było przypadku przeniesienia się wirusa za ich pośrednictwem. Czyli zakażenie następuje drogą kropelkową, przy bezpośrednim kontakcie człowieka z człowiekiem – dodaje Beata Nadolska.
Epidemiolodzy zalecają częste mycie rąk wodą z mydłem lub płynami dezynfekującymi na bazie alkoholu. Okres wylęgania wirusa może trwać do 14 dni. W tym czasie podróżni z obszarów wysokiego ryzyka powinni obserwować swój stan zdrowia i codziennie mierzyć temperaturę.
Jak informuje Ministerstwo Zdrowia, jeśli osoby wracające z północnych Włoch, Chin, Korei Południowej, Iranu, Tajwanu, Tajlandii, Singapuru czy Wietnamu, wykryją u siebie takie objawy jak gorączka, kaszel, duszność czy problemy z oddychaniem, powinny bezzwłocznie powiadomić telefonicznie stację sanitarno-epidemiologiczną lub zgłosić się bezpośrednio do oddziału zakaźnego lub obserwacyjno-zakaźnego.
Do sanepidu powinni też bezzwłocznie zadzwonić ci, który mieli kontakt z osobą chorą lub zakażoną koronawirusem.
Więcej informacji dotyczących koronawirusa a także numery telefonu, pod które należy dzwonić w przypadku podejrzeń choroby, znajdują się na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
ZAlew / opr. ToMa
Fot. pixabay.com / Główny Inspektorat Sanitarny