W Stanach Zjednoczonych liczba osób zmarłych z powodu koronawirusa przekroczyła trzy tysiące.
– Amerykanie z respektem podchodzą do wprowadzanych obostrzeń – powiedziała Wojciechowi Brakowieckiemu, mieszkająca w Denver w stanie Kolorado, lublinianka Magdalena Kożuch-Flynn.
Jednak – jak sama mówi – sytuacja w Denver jest zdecydowanie inna niż choćby na Wschodnim Wybrzeżu USA, najbardziej dotkniętym epidemią. – U nas sytuacja wygląda na spokojną. Każdy stosuje się do ograniczeń nałożonych przez gubernatora stanu. Nie możemy wychodzić z domu bez wyraźnego powodu. Można pójść tylko do sklepu spożywczego, na spacer w okolicy swojego domu lub do pracy, jeśli wymaga ona naszej obecności. Szkoły są zamknięte. Nauczanie odbywa się przez Internet. W niektórych placówkach jest jednak tak, że rodzice mogą do nich podjechać i dostać wydrukowane materiały – opowiada pani Magdalena.
– W parku widać dość dużo ludzi na spacerach, chociaż plac zabaw jest zamknięty. Ludzie starają się jednak trzymać dystans około 2 metrów. Amerykanie trzymają się z daleka od siebie. Nawet ci, którzy za bardzo nie wierzą w pandemię, nie spotykają się. Na lotniskach jest pusto – mówi Magdalena Kożuch-Flynn. Jak dodaje, Denver to przede wszystkim przedmieścia. W tym mieście nie ma właściwie bloków, z tego powodu mieszkańcom łatwiej jest zachować dystans.
Jak stwierdza nie ma kłopotów z robieniem zakupów. – Można spokojnie pojechać do sklepu i wejść do niego, o ile sam sklep nie narzuci limitu osób, które mogą być w nim obecne. Sklepy zaczęły też organizować specjalne godziny dla osób znajdujących się w grupie ryzyka, czyli na przykład seniorów. Osoby po 60 roku życia mogą przyjść do sklepu godzinę wcześniej i spokojnie zrobić zakupy.
Pani Magdalena stwierdza, że wielu Amerykanów boi się, że nastąpi poważny kryzys gospodarczy. – Ludzie obawiają się o swoje zarobki, bo jest tu dużo osób, które otrzymują płace w zależności od liczby przepracowanych godzin, więc już nie dostają pieniędzy. Banki nie pożyczają środków na duże komercyjne inwestycje. Może to spowodować wieloletni kryzys między innymi w sektorze nieruchomości – dodaje.
WB / opr. ToMa
Fot. archiwum