Najwcześniej na początku maja do gry o ligowe punkty będą mogli wrócić piłkarze Motoru Lublin. Od tygodnia zespół nie ma grupowych zajęć, zawodnicy trenują natomiast indywidualnie. W jaki sposób?
– Uważam, że bardzo mocno popracowaliśmy. Wszystko to było ukierunkowane jakbyśmy trenowali normalnie, a różniło się tylko tym, że biegaliśmy po pustych boiskach czy ścieżkach rowerowych. Ja biegałem po asfalcie. Miałem taki przypadek, że panowie policjanci podjechali do mnie i zapytali: czemu nie siedzę w domu? – mówi kapitan drużyny Marcin Michota.
Tej wiosny Motor rozegrał tylko jedno spotkanie, w którym na Arenie Lublin rozgromił Chełmiankę 7:0. Udany start lubelskiego zespołu zwiastował emocjonującą walkę o wygranie ligi i awans na poziom centralny. W chwili zawieszenia rozgrywek Motor zajmował drugie miejsce w tabeli z taką samą zdobyczą punktową co Hutnik Kraków. Pojawiły się jednak głosy mówiące o tym, że w razie braku możliwości ukończenia rozgrywek, Motor znajdzie się nad Hutnikiem, bowiem nie zostanie spełnione kryterium dwumeczu rozstrzygającego o kolejności drużyn, mających tyle samo punktów.
Marcin Michota ze spokojem podchodzi do tych analiz licząc, że w maju rozgrywki zostaną wznowione. – Nie ma o tym co myśleć, bo to nie od nas zależy. Cel jest jedyny: awans.
Przypomnijmy, że decyzja o wstrzymaniu rywalizacji piłkarskiej do 26 kwietnia w Polsce dotyczy wszystkich poziom rozgrywkowych.
JK / opr. ToMa
Fot. archiwum