Ogromna liczba obywateli Ukrainy chce wrócić do kraju. Widać to na granicy w Dorohusku i Hrebennem, gdzie gromadzą się ich tysiące. Boją się, że władze Ukrainy zamkną granice dla swoich obywateli w związku z zagrożeniem koronawirusem.
– Biorąc pod uwagę, że sytuacja jest nadzwyczajna, została podjęta decyzja, aby obywateli Ukrainy, chcących wrócić do tego państwa, odprawiać w ruchu pieszym. Tylko podczas minionej nocnej zmiany funkcjonariusze NOSG odprawili w ten sposób ok. 4800 osób. W tym momencie piechotą do swojego kraju chce wrócić ok. 2000 obywateli Ukrainy w Dorohusku i ok. 500 obywateli Ukrainy w Hrebennem – mówi rzecznik komendanta NOSG w Chełmie por. Dariusz Sienicki.
Fot. Piotr Michalski
” target=”_blank” rel=”noopener”>Sytuacja na przejściu granicznym w Dorohusku, 27.03.2020, fot. Piotr Michalski
Na miejsce zostało wysłane policyjne wsparcie. – Współpracujemy ze strażą graniczną, która organizuje i zabezpiecza przejazd przez granicę, a my pilnujemy bezpieczeństwa i porządku publicznego. Powiadomiliśmy władze samorządowe, zorganizowane zostały ciepłe napoje dla oczekujących osób. Przez całą noc prowadziliśmy działania i dziś (27.03) też je prowadzimy. Będziemy ograniczać drogę dojazdową samochodów, które dowożą te osoby do granicy, żeby stały w kolejce i oczekiwały i by część osób już przeszła – informuje oficer prasowy chełmskiej policji podkom. Ewa Czyż.
CZYTAJ: Kryzysowa sytuacja na granicy. Tysiące Ukraińców chcą wrócić do kraju
– Sytuacja jest niepokojąca – przyznaje Stanisław Maksymiuk, mieszkaniec Dorohuska. – W tej chwili na przekroczenie granicy czeka około 1500 osób. Jeżeli Ukraińcy będą tu nadal docierać, sytuacja zrobi się bardzo nieciekawa.
Pełen obaw jest również pan Sebastian z Dorohuska. – Jako mieszkańcy niepokoimy się, bo trudno przewidzieć, czy któraś z czekających osób nie jest zakażona koronawirusem. Wcześniej było tu 100-200 osób i służby tę kolejkę w miarę możliwości rozładowywały. Teraz jednak pojawiło się mnóstwo ludzi.
Jakie jest stanowisko sanepidu wobec takiego zgromadzenia ludzi. Sytuacja jest na bieżąco monitorowana. Wiemy, że ma zostać rozwiązana w piątek do północy. Problem tkwi tak naprawdę pod stronie ukraińskiej, ponieważ nie zostały przez nią podstawione autokary. Była już w tej sprawie interwencja i mają w tej sprawie współpracować władze samorządu terytorialnego – mówi Magdalena Smolińska-Kornas z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
A co z pracownikami straży granicznej, którzy stoją wobec dużego zgromadzenia? Czy mają oni zostać później poddani obserwacji czy kwarantannie? – Jeśli dotrą do nas takie sygnały, będą one analizowane pod kątem indywidualnym. Nie możemy wszystkich automatycznie zakwalifikować do jednej grupy. Pogranicznicy mają na pewno odpowiednie środki ochrony osobistej – odpowiada Magdalena Smolińska-Kornas.
– Sytuacja na granicy sytuacja na granicy polsko-ukraińskiej uległa już poprawie – zapewnia wojewoda lubelski Lech Sprawka. – Mamy w tej chwili zachowaną pełną płynność przemieszczania się obywateli Ukrainy do ich kraju – uspokaja wojewoda. – Dotyczy to zarówno Dorohuska, jak i Hrebennego. Na przejścia graniczne dotarło zaopatrzenie w postaci kanapek i herbaty. Obecnie mamy na obu przejściach pełną drożność. Pocieszającą informacją jest też, że ostatnie wytyczne mówią o tym, że o północy z piątku na sobotę nie zostanie definitywnie zamknięta granica i będą ją mogli przekraczać obywatele Ukrainy.
Także ukraińskie ministerstwo spraw zagranicznych zapewnia, że kraj nie zamknie granic dla swoich obywateli, którzy chcą wrócić do ojczyzny.
RyK / opr. ToMa
Fot. Piotr Michalski