Bez owijania w bawełnę: Twardziel (wyd. Mucha Comics) to od dzisiaj najlepszy komiks Jeffa Lemire’a wydany na polskim rynku. Rzecz jasna mówię o jego komiksach autorskich, a nie o głównonurtowych nudach. Wizję autorską Lemire ma jedną: osadzoną w kanadyjskim miasteczku, skupiającą się na relacjach międzyludzkich, w tle lub na pierwszym planie oscylującą wokół hokeja. Autor Opowieści z hrabstwa Essex w najnowszym albumie pokazuje czytelnikowi tytułowego twardziela, gościa, co to i wypije i da w mordę. Kipią w nim emocje, z którymi nie do końca potrafi sobie poradzić. Ten komiks traktuje właśnie o uwolnieniu tych emocji, próbie odpuszczenia i rozliczeniu z przeszłością. Kiedy czytam komiks, który został przez Lemire’a napisany i narysowany, kiedy widzę te czasem położone anatomicznie kanciaste twarze, to wierzę temu artyście. Wierzę w każde słowo. Każda strona aż kipi od szczerości. Natomiast gdy tylko kanadyjski artysta bierze się za kooperację dla komiksowych potentatów, wybrzmiewają fałszywe nuty. Z prostej przyczyny. Komiks autorski, nieskalkulowany, zrobiony od serca zawsze będzie przewyższał taśmowe produkty, tworzone pod okiem wielu speców od rynku.
Z tą moją teorią chyba nie zgadza się scenarzysta Judasza (wyd. kultura gniewu), Jeff Loveness, który podkreśla zasługi pracy zespołowej, wysiłków redaktorskich, edytorskich, producenckich i stwierdza wprost, że „twój pomysł nie należy tylko do ciebie”. No cóż, może dlatego nie wyczułem w jego tekście serducha, a w większości kalkulację. Judasz opowiada losy biblijnej postaci, zdrajcy Jezusa, winowajcy. Pomysł scenarzysty zasadza się właściwie na tym, że wszyscy mają swoje role w opowieści i są niewolnikami tychże ról. Loveness zadaje również pytania: Kto zdradził? Kto został odkupiony? Na czym polega moc wybaczenia? Loveness ma wzloty i upadki, natomiast rysownik tego komiksu – Jakub Rebelka – przez całą objętość albumu zalicza totalny wzlot. Artysta, który od lat tworzył spektakularnie rysowane komiksy w Polsce, od jakiegoś czasu współpracuje przy powstawaniu różnych ciekawych rzeczy na zachodzie. Udało mu się zaistnieć komercyjnie, ale zachować ducha swojej twórczości i nie pójść na artystycznie wątpliwe kompromisy. To wciąż ta sama, mięsista, charakterystyczna i rozpoznawalna kreska, te same barwy i ta sama bezbłędna kompozycja plansz. Rebelka na stronicach Judasza daje naprawdę koncertowy popis.
Orwell (wyd. Marginesy) – absolwent Eton, policjant, robociarz, dandys, bojownik, dziennikarz, buntownik, powieściopisarz, ekscentryk, socjalista, patriota, ogrodnik, pustelnik, wizjoner – nie wiem czy to pełny tytuł, po prostu podałem to, co widnieje na okładce albumu Pierre’a Christina i Sebastiena Verdiera. To oczywiście rysunkowa biografia Erica Blaira, który pod pseudonimem George Orwell zasłynął Folwarkiem zwierzęcym i Rokiem 1984. Realistycznie narysowany przez Verdiera album posiada niesamowite wstawki autorstwa takich artystów jak Manu Larcenet, Blutch czy Enki Bilal. Zresztą z tym ostatnim twórcą bardzo mocno splecione są losy scenarzysty komiksu, Pierre’a Christina. Swego czasu panowie wspólnymi siłami stworzyli sporo komiksów politycznych. Tu spotykają się ponownie jedynie na chwilę, ale jest to chwila bardzo elegancka. Christin przygotował ten komiks wyśmienicie – narracja prowadzona jest na bazie materiałów referencyjnych oraz cytatów samego Orwella. Mało tu przegadania, dużo przestrzeni i oddechu na planszach. Orwell to rewelacyjna biografia jednego z najlepszych kronikarzy angielskiej kultury minionego wieku. Dla koneserów tematu będzie to rzecz bezcenna.
Na deser też petarda: Bękart (wyd. kultura gniewu) belgijskiego twórcy Maxa de Rodriguesa. Ta najeżona emocjami opowieść zaczyna się dość spokojnie, jako obyczajowa historyjka o relacji matki z synem i o ucieczkach przed byłymi chłopakami. Ale już po 14 stronach okazuje się, że nic nie jest takie, jakim się wydaje. A później jest już tylko lepiej. Dzieje się dużo i wszystkie te wydarzenia ukazane są z niesamowitą precyzją. Bękart wkracza na tarantinowski grunt, w rejony zemsty, w objęcia gangsterów i na kultywującą sprawy ducha farmę. Ten album działa przez zaskoczenie. Zwroty akcji są tu naprawdę interesujące, a pozornie niedbała kreska pasuje do nich idealnie. To komiks czuły i brutalny. Życiowy.
Twardziel, Judasz, Orwell i Bękart – cztery albumy traktujące o czterech postaciach, fikcyjnych lub historycznych, to lektury godne polecenia. Twardziel to najlepszy Lemire wydany w Polsce, Judasz jest mocny graficznie, Orwell stanowi gratkę dla koneserów brytyjskiego pisarza, a Bękart to opowieść niesamowita, sensacyjna i zaskakująca. Idealny zestaw na koronawirusową izolację.