W 6 Szpitalu Wojskowym w Dęblinie wznowiły działalność izba przyjęć oraz oddziały: wewnętrzny i chirurgiczny. Placówka powoli wraca do funkcjonowania po czasowym zamknięciu obiektu i dezynfekcji wykonanej przez wojska chemiczne z Brodnicy. Czasowe zawieszenie działalności placówki stanowiło skutek koronawirusa wykrytego kilka tygodni temu u jednego z pacjentów placówki.
Dębliński szpital wraca do normalności. Dzieje się to stopniowo, bowiem część personelu wciąż znajduje się na zwolnieniach po okresie przebywania w izolatorium.
CZYTAJ: Dębliński szpital wznawia działalność
– Wprawdzie otwarcie oddziałów nastąpiło dziś (21.04), ale częściowo działamy już od kilku dni – mówi dyrektor szpitala Wojciech Zomer. – 16 kwietnia uruchomiliśmy podstawową opiekę zdrowotną. Działa ona już w pełni, przyjmując pacjentów telefonicznie, a gdy lekarz zadecyduje, że jest taka potrzeba, pacjent zgłasza się bezpośrednio do nas, do poradni. Uruchomiliśmy też część poradni specjalistycznych. W tej chwili pracujemy nad sposobem organizacji wizyt pacjentów, którzy muszą stawić się bezpośrednio u nas. Dotyczy to na przykład wizyt u okulisty i laryngologa. Musimy jeszcze w tym tygodniu przeanalizować, jak w takim przypadku zabezpieczyć i lekarza, i pacjentów. Chcemy zrobić to w ten sposób, żeby przed drzwiami poradni była tylko jedna osoba.
CZYTAJ: 6 Szpital Wojskowy w Dęblinie zamknięty
– Od 21 kwietnia działa oddział wewnętrzny. Mamy na nim pełne zabezpieczenie dyżurowe, i lekarskie, i pielęgniarskie. Podobnie jest na oddziale chirurgicznym i izbie przyjęć. Problem mamy jedynie z personelem, który najdłużej był na kwarantannie. To głównie osoby zatrudnione na oddziale intensywnej terapii. Powinny one wrócić do pracy 22-23 kwietnia. Chociaż mamy już „OIOM-owski” dyżur lekarza, ale OIOM jako oddział jeszcze nie działa. Myślę, że oddział intensywnej terapii będzie w pełni działał w najbliższy czwartek albo piątek (czyli 23-24.04). I wtedy ruszyłaby też laryngologia. I wówczas szpital będzie działał już w stu procentach – informuje Wojciech Zomer.
CZYTAJ: Dębliński szpital odizolowany po wykryciu koronawirusa
– Wprawdzie brakuje jeszcze części personelu, ale sprzętowo jesteśmy dobrze wyposażeni – ocenia anestezjolog z dęblińskiego szpitala Szymon Popek. – Zostaliśmy zaopatrzeni w bardzo dużą liczbę środków ochrony osobistej. Mamy więcej maseczek niż wcześniej, posiadamy też przyłbice i gogle. Do tego fartuchy ochronne, ochraniacze na obuwie, czapki.
CZYTAJ: Dębliński szpital powoli wznawia działalność
– Wznowienie pracy szpitala jest ogromnie ważne dla całej naszej społeczności – podkreśla burmistrz Dęblina, Beata Siedlecka. – To bardzo dobra wiadomość dla mieszkańców, nie tylko dlatego że wrócą usługi medyczne, ale także uspokoi się społeczeństwo, które bardzo przeżywało, że pracujący w tej placówce personel medyczny mógł być narażony na koronawirusa.
– Staramy się wyciągnąć wnioski z ostatnich ciężkich tygodni, wprowadzając dodatkowe środki ostrożności, między innymi w postaci namiotów. Mamy ich już dwa. Jeden z nich będzie poczekalnią, jeśli przyjdzie do szpitala więcej osób. W drugim z nich będzie dokonywał się wstępny triaż. Z tego namiotu pacjent idzie do pomieszczenia przy izolatce. Tam zbadają go lekarz i pielęgniarka. Jeżeli dotrą testy przesiewowe, zostanie zrobiony test. I wtedy lekarz zdecyduje, czy pacjent idzie do naszego szpitala, czy będziemy musieli go odesłać do jednoimiennego szpitala zakaźnego w Puławach – oddaje Wojciech Zomer.
– Nawet te zabezpieczenia mogą jednak nie wystarczyć, aby uniknąć możliwości zarażenia. Myślę, ze problem stanowi tu to, że część personelu medycznego pracuje w zbyt wielu miejscach – uważa jeden z pracowników szpitala, postulując ograniczenie takich możliwości.
Wiąże się jednak z tym jeden problem. Personelu medycznego w wielu placówkach już brakuje i każda para rąk gotowych do pracy jest właściwie na wagę złota.
ŁuG / opr. ToMa
Fot. 6 Szpital Wojskowy w Dęblinie / archiwum