W tym roku nie będzie tradycyjnego strażackiego śmigusa-dyngusa na rynku w Kazimierzu Dolnym. Co roku w lany poniedziałek w południe dwa wozy bojowe wyjeżdżały na rynek, by oblać wodą mieszkańców, turystów i dachy okolicznych kamieniczek.
– Zawsze na nasz wyjazd gromadziło się bardzo wielu turystów i mieszkańców. Ze względu na zagrożenie koronawirusem nie chcemy, żeby teraz tak było – mówi Jerzy Kobiałka z Ochotniczej Staży Pożarnej w Kazimierzu Dolnym. – Nie wyjeżdżamy samochodami na rynek, natomiast zamierzamy spotkać się w kilka osób i sprzed remizy, stojąc przed samochodem strażackim złożyć wszystkim życzenia, tak jak to obyczaj kazimierski nakazuje. Dajmy czas Kazimierzowi, żeby wypiękniał. Wierzymy, że wszyscy będziemy mogli się nim cieszyć w miarę szybko – dodaje.
Na kazimierski rynek w lany poniedziałek strażacy zaczęli wyjeżdżać w latach 70. ubiegłego wieku, gdy pierwsze wozy bojowe z armatkami trafiły do miejscowej jednostki.
ŁuG / WT
Fot. archiwum