Nie tylko poszczególni przedsiębiorcy, ale także miasta turystyczne liczą straty spowodowane pandemią koronawirusa. Do Nałęczowa niezależnie od pory roku przyjeżdżała bardzo duża liczba kuracjuszy i turystów. Teraz nie jest to możliwe. Podobna sytuacja ma miejsce w Kazimierzu Dolnym.
Cała branża turystyczna cierpi z powodu koronawirusa. Cierpią także miasta, takie jak Nałęczów. Działalność uzdrowiskowa została zawieszona, a – jak przypomina burmistrz tego miasta Wiesław Pardyka – obiekty sanatoryjne zatrudniają także wielu mieszkańców gminy: – To spowoduje wymierne straty w portfelu mieszkańców i w budżecie naszego miasta. Mówimy tu między innymi o zmniejszonych przychodach: od nieruchomości jeśli chodzi o obiekty sanatoryjne i tych, związanych z ruchem turystycznym, w restauracjach, hotelach, pensjonatach. Będzie też mniejszy wpływ z opłaty klimatycznej. Będziemy musieli zrewidować swój budżet.
W pobliskim Kazimierzu Dolnym sytuacja jest podobna. Już wiadomo, że szykują się zmiany w harmonogramie cyklicznych wydarzeń w miasteczku. Niektóre imprezy będą odwołane, inne przeniesione na późniejsze miesiące.
– Jeżeli chodzi o Kazimiernikejszyn, to wierzymy, że odbędzie się w terminie lipcowym. Ewentualnie bierzemy pod uwagę sierpień – mówi burmistrz Kazimierza Dolnego, Artur Pomianowski: – Odwołujemy Jazz nad Wisłą w Kazimierzu, który miałby się zacząć w kwietniu/maju. Na początek września przełożony został wielkanocny koncert beethovenowski . Dopiero teraz spływają do nas informacje o przekładaniu imprez. Nie wszyscy chyba robią to od razu. Każdy czeka i odsuwa termin przełożenia czy odwołania imprezy na tyle, ile może.
Ważne, żeby przedsiębiorcy połączyli siły i wspólnie zachęcali turystów do przyjazdu, pokazując walory miasteczka.
– Stworzyliśmy stronę na Facebooku „Co robić w Kazimierzu Dolnym”– mówi przewodnik po Kazimierzu Dolnym Elżbieta Skoczylas: – Naszym planem jest to, żeby – jak tylko to się uspokoi i już będzie wiadomo, że ludzie będą mogli wyjść z domów – mówić tam o Kazimierzu, o naszych usługach. Musimy przypomnieć, że jesteśmy, czekamy, że są fantastyczne hotele i że Kazimierz jest dla każdego.
– Mimo stanu epidemii prowadzimy działania promocyjne i już myślimy o miesiącach letnich oraz jesiennych – przekonuje dyrektor Kazimierskiego Ośrodka Kultury, Promocji i Turystyki Mariusz Płoszaj-Mazurek: – Od wtorku sytuacja się skomplikowała, bo jeszcze chwilę temu pokazywaliśmy na naszych stronach 40 kazimierskich wąwozów. Praktycznie co drugi dzień przedstawialiśmy kolejny wąwóz, bo to są miejsca odosobnione, gdzie jeszcze do tej pory mogliśmy polecać spacery. Teraz przedstawiamy je, ale z nadzieją, że do spacerów wrócimy, kiedy to wszystko się skończy. Przygotowujemy się zarówno turystycznie, jak i kulturalnie, ale to wszystko są cały czas rozmowy, które zaczynają się od tego, że rezygnujemy z terminów najbliższych. Jeśli chodzi o imprezy zamkowe, to jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji finansowej, ponieważ zamek sam się finansuje. Liczymy na pomoc samorządu, żeby przetrwać, ale i tak nie rezygnujemy jeszcze z imprez. Pierwszy koncert na zamku to koncert Viki Gabor, potem koncert na 400-lecie organów, następnie Kabaret Moralnego Niepokoju, otwarcie Festiwalu Dwa Brzegi. To są imprezy zaplanowane. Sytuacja pokaże, czy będą one mogły się odbyć.
Jest jeszcze coś, co łączy Kazimierz Dolny i Nałęczów. To nadzieja. Nadzieja na drugą połowę roku, że turyści zamiast wyjeżdżać zagranicę, wybiorą wakacje w Polsce: – Zakładamy, że ludzie od razu nie ruszą zagranicę, że cały świat jeszcze długo będzie się z tego leczył i turyści wrócą do polskich miejscowości – mówi Mariusz Płoszaj-Mazurek.
– Prognozuję, że w tym roku ruch turystów, jeśli chodzi o wyjazdy zagraniczne, zmniejszy się radykalnie, co może być skutkiem dodatnim dla turystyki krajowej. Wszystkie miejsca turystyczne w kraju skorzystają na takich zmianach – mówi Wiesław Pardyka.
Władze miasteczek turystycznych oraz przedsiębiorcy apelują także, by nie odwoływać zaplanowanych pobytów, a po prostu przekładać je na późniejsze miesiące.
ŁuG (opr. DySzcz)
Fot. archiwum