Czas epidemii koronawirusa jest szczególnie trudny dla małych przedsiębiorstw. Niektórzy z nich oferują teraz vouchery, które będzie można wykorzystać, kiedy ograniczenia zostaną zniesione.
– To jest jeden ze sposobów szukania dodatkowych wpływów, kiedy nasza podstawowa działalność nie może być realizowana – mówi dr Mariusz Kicia z Katedry Bankowości i Rynków Finansowych UMCS: – Nie możemy sprzedawać usług gastronomicznych, to spróbujmy zaproponować klientom przedpłacenie tego, z czego zwykle korzystają, zakładając, że ten ruch się odbuduje, z możliwością wykorzystania tego vouchera w przyszłości. To oznacza, że dzisiaj klienci, którzy potencjalnie będą tym zainteresowani, zasilą firmę takim voucherem i będą cierpliwie czekać na moment, kiedy przyjdą wykorzystać ten voucher w przyszłości.
– Sytuacja jest bardzo ciężka – mówi Jakub Kazimierczak, właściciel kawiarni Nie wylej: – Widzimy, że spadek obrotów to jest ok 80-90 procent. Sytuacja jest dramatyczna. Tak naprawdę to trwa od czasów sprzed kwarantanny.
– Zaproponowaliśmy sprzedaż koszulek i toreb, głównie ze względu ciężkiej sytuacji materialnej, która dotyka nie tylko nas, ale wszystkie małe kawiarnie i biznesy – mówi Hania Bryda, menadżer kawiarni Centralna: – Próbujemy sobie jakoś z tym poradzić, dlatego wychodzimy z taką propozycją do naszych klientów.
– Do tej pory mamy ok. 50 zamówień, więc nie jest to mało. Wiadomo, że cały dochód nie idzie dla nas, bo trzeba też za te koszulki zapłacić, ale naprawdę jest to pomocna dłoń. Gdyby nie to, byłoby ciężej, więc zachęcam do wsparcia nie tylko nas, ale też wszystkich lokalnych małych gastronomii i kawiarni – dodaje Hania Bryda.
– Generalnie w czasach takich jak teraz obowiązuje podstawowa zasada: najważniejsza jest gotówka – mówi dr Mariusz Kicia: – Nikt nie będzie aż takiej wagi przykładał dzisiaj do rentowności, wysokości zysków tak długo, jak będziemy w stanie przetrwać. Kluczowe w tym momencie jest uruchomienie wszystkich programów, które wspierają płynność i pozwolą przetrwać przedsiębiorstwom i regulować w tym okresie mniejszego albo całkowitego wstrzymania podstawowej działalności.
– Na ten moment zapewniamy jakąś płynność finansową – mówi Jakub Kazimierczak: – To jest jakiś dochód, dzięki któremu jesteśmy w stanie na bieżąco pokrywać te najbardziej niezbędne koszty, które mamy. Natomiast z punktu widzenia naszych gości to też jest całkiem atrakcyjna forma zakupu, dlatego że w naszym przypadku kupno vouchera daje jakiś bonus. Jeżeli ktoś na przykład zakupi voucher za 100 złotych, to finalnie w naszym przypadku dostaje 120 złotych, które będzie mógł wykorzystać do końca roku. To jest obopólna korzyść, która daje nam szansę na przetrwanie.
– Ryzyka są dwa – zaznacza dr Mariusz Kicia: – Jedno jest takie, że dzisiaj wesprzemy, przynajmniej częściowo restaurację, do której kiedyś pójdziemy, więc odsuwamy sobie nagrodę w czasie. Ale to my tak naprawdę w tym momencie ponosimy ciężar pomocy takiej restauracji. Powstaje jednak pytanie: czy odpowiednio duża liczba osób skorzysta z takiej oferty, żeby rzeczywiście miało to korzyść dla podmiotu, który oferuje tego typu rozwiązanie? Z drugiej strony istnieje ryzyko, że im dłużej będzie trwał przestój związany z koronawirusem, tym więcej firm nie tylko z branży restauracyjnej, ale też hotelarskiej czy turystycznej, będzie zamykało swoją działalność. Może więc się oczywiście zdarzyć tak, że nie skorzystamy z tego vouchera, nawet jeżeli go kupimy.
Kupując vouchery, można pomóc lokalnym przedsiębiorcom w opłaceniu bieżących potrzeb. Takie działanie zapewniają firmom pewną płynność finansową.
InYa (opr. DySzcz)
Fot. pixabay.com