W czasach epidemii koronawirusa, kiedy wszyscy poddajemy się samoizolacji i ograniczamy kontakty międzyludzkie, w dalszym ciągu pojawia się dużo wątpliwości. Jedną z nich jest pobyt rodzica z dzieckiem w szpitalu.
– U nas w placówce rodzic może być z dzieckiem cały czas. Wspólnie z kierownictwem klinik przyjęliśmy taką opcję i takie rozwiązanie organizacyjne. Jest to sytuacja, która nieco utrudnia nam postępowanie epidemiologiczne, jednak jest z korzyścią dla małych pacjentów. Przez cały pobyt pacjenta jest przy nim jeden opiekun, który nie kontaktuje się z osobami z zewnątrz. Zazwyczaj jest to mama, która jest stale przy dziecku, nie ma możliwości wychodzenia ze szpitala – mówi zastępca dyrektora ds. lecznictwa Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie, Jolanta Niewiedzioł.
– Obecność rodzica jest bezcenna i to powinno być zawsze zauważane w szpitalu. Dziecko inaczej przyjmuje leczenie, nie boi się. Matka jako pomoc w leczeniu jest istotą bezcenną. Dziecko, tak jak lekarstw, potrzebuje matki. Nie ma innej alternatywy – mówi Irena Kasperska-Dwórnik, prezes Lubelskiego Oddziału Regionalnego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, a także rzecznik praw dzieci.
Rodzic w czasie pobytu w szpitalu nie może wychodzić na zewnątrz, jednakże dyrekcja przewiduje np. przekazanie potrzebnych rzeczy od innych członków rodziny. Warto też pokreślić, że takie rozwiązanie to indywidualna decyzja dyrekcji placówki.
Inny / SzyMon
Fot. archiwum