Naukowcy: Jeżeli uda się zachować rygory, epidemia zacznie wygasać w ciągu miesiąca

corona 4970836 1920 2020 04 09 205946

Naukowcy z UMCS zaprojektowali model, pozwalający na prognozowanie rozwoju epidemii koronawirusa w Polsce. Twórcami analiz są pracownicy Katedry Systemów Informacyjnych i Logistyki Wydziału Ekonomicznego UMCS.

– Z badań wynika, że wprowadzenie od połowy marca ograniczeń w poruszaniu się blisko trzykrotnie zmniejszyło potencjalną liczbę chorych – mówi prof. Zbigniew Pastuszak, dyrektor Instytutu Nauk o Zarządzaniu i Jakości UMCS, współautor modelu symulacji numerycznych rozprzestrzeniania się Covid-19 w Polsce. – Prognozowaliśmy na koniec czerwca 13-16 mln zainfekowanych osób. Taka wersja obowiązywałaby, gdyby w Polsce nie wprowadzono żadnych rygorów. Już po podjęciu przez rząd pierwszych działań, czyli zamknięciu szkół, uczelni itp., udało się „zbić” te zachorowania do około 5,5 miliona.

– Sprawdzaliśmy przez wiele dni zgodność naszych analiz z tymi, dokonywanymi przez naukowców w innych krajach. Nasze wyliczenia dotychczas były z nimi bardzo zbieżne – mówi prof. Zbigniew Pastuszak.

– Zaczęliśmy prace nad tym modelem na początku marca 2020 roku. Model jest on bardzo prosty. Został oparty na tym, jak może zachowywać się populacja. Dzielimy społeczeństwo na trzy grupy. W pierwszej z nich są, ci którzy do tej pory są zdrowi; druga to osoby, aktualnie chore; trzecia to ludzie, którzy już wyzdrowieli. I definiując reguły przejść pomiędzy tym stanami, jesteśmy w stanie zaobserwować, jak ta epidemia będzie się rozwijała: tak w sytuacji, kiedy podejmiemy jakieś środki zaradcze, jak i gdy ich nie podejmiemy – tłumaczy dr Marek Mędrek z Katedry Systemów Informacyjnych I Logistyki UMCS.

 – Największy wpływ na przebieg epidemii ma jeden parametr: to wskaźnik bezpośredniego kontaktu. Niby jest to oczywiste, ale wielu ludziom wydaje się, że, kiedy spotkają się z kimś z rodziny albo znajomym, to nic im się nie stanie. Natomiast oni mogą nie wiedzieć, że już są zarażeni, ale nie mają żadnych objawów. Mówi się też o wskaźniku R0, określającym, ile osób zakazi jeden człowiek chodzący po ulicy. Kiedy rząd jeszcze nie podjął żadnych działań, wynosił on w Polsce prawie 3,5. Czyli jeden zakażony zarażał średnio 3,5 osoby dziennie – wyjaśnia prof. Zbigniew Pastuszak.  

– Jeżeli zredukujemy ten współczynnik, tak, żeby jedna chora osoba zarażała statystycznie mniej niż jedną zdrową, epidemia nie będzie się rozwijała – mówi dr Marek Mędrek. Jak dodaje, minimalna długość „obecności w populacji epidemii wynosi około 100 dni”.

CZYTAJ: Rząd wprowadza nakaz zasłaniania nosa i ust

– Jeśli uda się utrzymać taki poziom kwarantanny i rygorów, jak obecnie, epidemia zacznie się wygaszać w ciągu miesiąca – uważa Zbigniew Pastuszak. Warunkiem jednak musi być pozostawanie w domu przez święta Wielkanocy. – Z naszych analiz wynika, że pojawienie się większej liczby osób w otoczeniu społecznym, spowoduje natychmiast wzrost liczby zachorowań – dodaje

Nie oznacza to jednak, że – nawet przy zachowaniu wszystkich ograniczeń – skończą się całkowicie zachorowania. Jak mówią lubelscy naukowcy, przyczyni się to przede wszystkim do łagodniejszego przebiegu epidemii i Polsce uda się uniknąć losu Włoch czy Hiszpanii.

Naukowcy prognozują, że walka ze epidemią może maksymalnie potrwać nawet rok.

SzyK / opr. ToMa

Fot. pixabay

Exit mobile version