Zakaz zgromadzeń, który obowiązuje w związku z wprowadzeniem stanu epidemii, wiąże się z koniecznością przeniesienia lub odwołania dużej liczby uroczystości, na przykład wesel. – Konsumenci mają prawo do zmiany terminu, ale także do zwrotu zaliczki w razie rezygnacji – informują specjaliści od praw konsumentów.
– Prawo wskazuje na nadzwyczajną sytuację, w której zamawiający nie może zorganizować imprezy nie z własnej winy – mówi w rozmowie z Radiem Lublin miejski rzecznik konsumentów, Lidia Barań-Ćwirta. – Z jednej strony mamy przepisy Kodeksu cywilnego, który mówi, że strona, która nie rozwiązuje umowę musi się liczyć z przypadkiem zadatku. Jeżeli my odwołujemy imprezę, to zadatek, który wpłacił konsument, musiałby przepaść. Prawo jednak też wskazuje na tak zwaną nadzwyczajną zmianę stosunków, czyli nadzwyczajną sytuację, w której zamawiający nie może tej imprezy zorganizować nie z własnej winy. Przedsiębiorcy muszą się liczyć z tym, że jeżeli strony nie dojdą do porozumienia, to konsumentowi przysługuje prawo i możliwość skutecznego egzekwowania zwrotu zadatku – dodaje.
– Chcieliśmy wstrzymać się z przeniesieniem uroczystości do 1 kwietnia, ale stwierdziliśmy, że to nie ma najmniejszego sensu – opowiada Dominika Krysik, która wraz z narzeczonym planowała ślub na 18 kwietnia. – Wydarzenie na szczęście udało nam się przełożyć na 22 sierpnia. Myślę, że to jest dobry termin, a sytuacja do tego czasu uspokoi się i będziemy mogli bez najmniejszego problemu świętować ten dzień z całą rodziną. Wiadomo, że jeżeli tak nie będzie, to zostaniemy zmuszeni do zrezygnowania z wielkiej imprezy – dodaje.
– Menedżer restauracji zgodził się z naszą decyzją i powiedział, że nie ma najmniejszego problemu z przełożeniem daty – podkreśla pani Dominika. – Wiele par decyduje się albo na przełożenie, albo na rezygnację. Menedżer zaznaczył, że jeżeli byśmy chcieli zrezygnować całkowicie z imprezy u nich w restauracji, to bez najmniejszego problemu odda nam zaliczkę – dodaje.
– Na chwilę obecną, wszystkie pary, które odwołały wesela, mają terminy przesunięte na późniejszy okres, mniej więcej sierpień-październik – zaznacza jeden z pracowników lubelskiego domu weselnego. – Nie mamy też tylu miejsc wolnych, żebyśmy mogli przekładać wszystkich na inne terminy. Sami nie wiemy, co będzie dalej – dodaje.
– Gdybym sam miałbym podejmować taką decyzję, to pewnie zrezygnowałbym i odwołał takie zdarzenia, które wiążą się z płaceniem gotówką – informuje dr Mariusz Kicia z Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. – Ona jest dzisiaj każdemu potrzebna, bo za chwilę może się okazać, że stracimy część dochodów, związanych z wynagrodzeniem. Trudno jest powiedzieć, czy będziemy mogli te środki za kilka miesięcy odzyskać od przedsiębiorstwa, które teraz musi pokryć bieżące koszty funkcjonowania. Nie wiemy czy te nasze zaliczki nie zostaną skonsumowane przez to przedsiębiorstwo w inny sposób.
– Na dobra sprawę, nie wiemy, kiedy te imprezy będą mogły zostać zorganizowane. Wiem, że elastyczność przedsiębiorców, jeżeli chodzi o duże imprezy weselne jest naprawdę wielka. Póki co nie mamy więc zgłoszonych konfliktowych sytuacji tego typu nie mamy – informuje Lidia Barań-Ćwirta. – Natomiast trudno mi w tej chwili przewidzieć, co będzie z pierwszymi komuniami – dodaje.
W przypadku, gdyby restauracje nie zgodziły się na zwrot zadatków czy zmianę terminu uroczystości, konsument może zwrócić się do Miejskich lub Powiatowych Rzeczników Konsumentów czy Inspekcji Handlowej.
InYa / opr. PaW / ToMa
Fot. https://www.pexels.com