Dziś (10.04) 10. rocznica katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem. 10 kwietnia 2010 roku zginęło w niej 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką.
Zdaniem profesora Mieczysława Ryby (na zdj.), politologa z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, który był gościem porannej rozmowy w Radiu Lublin, podziały polityczne i społeczne jakie wywołała katastrofa w Polsce to efekt tego, że premier Donald Tusk dał się wplątać w grę ówczesnego premiera Federacji Rosyjskiej Władimira Putina.
– To była wielka porażka polskiego rządu – nie ma wątpliwości profesor Ryba. – Putin i Rosjanie do końca grali tą katastrofą. Czas o tyle zagoił sprawę, że Rosja nie ma w tej chwili narzędzi do manipulacji w polskiej polityce. Nie ma Tuska jako premiera, a to on okazał słabość wobec Putina. Odejście Donalda Tuska i jego ekipy osłabiło te możliwości wpływu i nasycania konfliktem politycznym polskiej sceny politycznej przez Rosjan – mówi.
Ze względu na epidemię koronawirusa państwowe obchody 10. rocznicy katastrofy smoleńskiej mają kameralny charakter, a wizyta rządowej delegacji w Smoleńsku została przełożona. Powodem takiej decyzji jest brak odpowiedzi strony rosyjskiej na założenia logistyczne tej wizyty.
Zdaniem profesora Ryby, to również element politycznej gry rosyjskiej dyplomacji. – Rosjanie nie traktują Polski podmiotowo, więc wykorzystują każdą okazję by pokazać swoją pogardę – dodaje profesor Mieczysław Ryba.
ToNie / SzyMon
Fot. archiwum