Od dziesięciu dni trwa walka z pożarem w okolicach elektrowni w Czarnobylu. Strażacy gaszą łąki oraz pobliski las.
Dzisiaj (14.04) ogień dotarł do granic wysiedlonego miasta Prypeć. Spalił się też Czerwony Las, czyli miejsce szczególnego skażenia radioaktywnego w pobliżu elektrowni. – Wydaje się, że na tym etapie sytuacja jest pod kontrolą – mówi w rozmowie z Polskim Radiem Lublin profesor Bożena Jasińska z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. – Z informacji, które znalazłam wynika, że ogień dotarł do miejsca oddalonego około pół kilometra od uszkodzonego reaktora, który wybuchł w latach osiemdziesiątych – dodaje.
Jest się czego obawiać? – Wszystko zależy od rozkładu temperatury w okolicy – zaznacza profesor Jasińska. – Problem naprawdę pojawiłby się w momencie, gdyby niebezpiecznie wzrosła temperatura w okolicy i gdyby istniała możliwość mechanicznego uszkodzenia obudowy tego sarkofagu. Niedaleko znajduje się magazyn odpadów, gdzie jest zgromadzonych dużo substancji promieniotwórczych z tego reaktora. Z tego co wiem, miejscowe służby są wysoko wyspecjalizowane do pracy w obszarze skażenia. Wszystko dlatego, że nie każdy może tam wejść. Trzeba naprawdę wysokiej klasy i odpowiednio zabezpieczonych fachowców. Jestem przekonana, że oni dbają o to, żeby temperatura nie wzrosła do takiego stopnia, który mógłby spowodować mechaniczne uszkodzenie. Sam pożar i to, że płoną drzewa, to raczej żadnego skażenia nie powinien spowodować. Ta awaria była na tyle dawno, że nastąpiło tak zwane rozcieńczenie. Bardzo wiele pierwiastków z tych pyłów zostało spłukanych, wniknęło głęboko w ziemię. Oczywiście trochę może być, ale nie na tyle, żeby gwałtownie wzrósł poziom skażenia promieniotwórczego – dodaje.
Na stronie internetowej Państwowej Agencji Atomistyki można obserwować sytuację radiacyjną w Polsce. – Widać, że nie ma wzrostu tego skażenia – podkreśla profesor Jasińska. – Niebezpieczne efekty mogłyby się pojawić, gdyby uszkodzone zostały obudowy tych dwóch elementów, w których znajdują się pierwiastki promieniotwórcze – dodaje.
Według najnowszych informacji, na miejscu zdarzenia pada deszcz. – Matka natura bardzo nam pomaga w ugaszeniu tego pożaru. To bardzo dobrze – twierdzi profesor Jasińska. – To obniża temperaturę i wszystkie pyły opadną. Myślę, że przy pożarze lasów największym problemem jest skażenie dwutlenkiem węgla, pyłami. Od strony samego promieniotwórczego skażenia, to z samego pożaru lasu wielkiego zagrożenia nie ma – dodaje.
Stacje na terenie całej Polski, między innymi w Lublinie, na bieżąco monitorują promieniowanie. – Nie było żadnych wskazań mierników sugerujących, że rośnie poziom skażenia u nas – informuje profesor Jasińska.
Sytuacja jest na bieżąco monitorowana
RMaj / opr. PaW
Fot. pixabay.com