Naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, wspólnie z przemysłem, walczą z koronawirusem. We współpracy firm Noyen i KUKA zaprojektowano urządzenie, które posłuży do automatycznej dezynfekcji hal produkcyjnych i magazynowych, ale także traktów komunikacyjnych. Ma ono być także wykorzystana do ręcznej dezynfekcji np. przystanków.
Koordynatorami projektu ze strony Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie są naukowcy z Wydziału Inżynierii Produkcji uczelni.
– Nasze badania i testy dotyczą nadzoru nad techniką oprysku – mówi prof. inż. Sławomir Kocira z Wydziału Inżynierii Produkcji Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Projekt ma za zadanie stworzenie robota, który będzie służył do dezynfekcji. Naszym zadaniem jest dobranie odpowiedniego spektrum kropel z rozpylacza i odpowiedniego rozpylacza. Zajmujemy się także ustaleniem ciśnienia, które pozwoliłoby tę ciecz prawidłowo nanieść na powierzchnię.
– Chcielibyśmy pomóc wszystkim mieszkańcom. Wesprzeć ich naszym doświadczeniem. Częściowo to już zrobiliśmy. Gdy okazało się, że brakuje płynu do dezynfekcji, w ciągu trzech dni przestawiliśmy linię i rozpoczęliśmy produkcję takiego preparatu – mówi Zbigniew Kurant, prezes zarządu firmy Noyen.
– Później zaczęliśmy się zastanawiać: co z przystankami autobusowymi czy magazynami? Jak je dezynfekować, a nie tylko odkażać ręce? Powstał pomysł, aby robić to za pomocą wózka ręcznego. Dogadaliśmy się z firmą KUKA, która zaproponowała, że przekaże nam za darmo do testów i pierwszego użycia taki wózek. Nawiązaliśmy też współpracę z Uniwersytetem Przyrodniczym w Lublinie. Rozpoczęliśmy właśnie fazę prototypowania i testów. W tej chwili zamawiamy podzespoły do tego urządzenia. To robot, który będzie jeździł po hali i robił dezynfekcję – wyjaśnia Zbigniew Kurant.
– W tej chwili dezynfekcja jest wykonywana w ten sposób, że ludzie pryskają powierzchnię, nie patrząc na to, jaki jest stopień jej pokrycia; czy dezynfekcja obejmuje 80%-90% jej procent. A żeby taki środek był skuteczny, musi on pokryć 99,99% powierzchni. W tej chwili chcemy zejść do jak najmniejszych kropel, które byłyby skuteczne przy oprysku powierzchni z odpowiednich wysokości. Musimy tak rozpylić tę ciecz, żeby jak najbardziej pokryła ona powierzchnię. Wirus jest dość niewielkich rozmiarów i może przeżyć nawet w przestrzeniach pomiędzy kroplami – tłumaczy prof. inż. Sławomir Kocira.
– Do dezynfekcji wykorzystujemy nadtlenek wodoru. Jest on produkowany przez Grupę Azoty Puławy – informuje Zbigniew Kurant. – Możemy takiego robota wykorzystywać tylko do odkażania pomieszczeń zamkniętych. W dodatku to muszą być pomieszczenia bez przeszkód. Wiąże się to z systemem jeżdżącym. Ale samo urządzenie natryskowe można wykorzystać na przykład do dezynfekcji przystanków. Około świąt Wielkanocy takie urządzenie będzie gotowe. Będzie je można załadować na samochód i zdezynfekować przystanek, barierkę czy plac.
Firma podjęła w tej sprawie rozmowy z lubelskim KomEko. Jak informuje Zbigniew Kurant, Toyota zaoferowała do celu tego darmowy samochód. – Mam nadzieję, że, jeśli kilka firm się skrzyknie, zaoferowalibyśmy Lublinowi darmowe urządzenie i darmowy preparat do dezynfekcji – dodaje Zbigniew Kurant.
SzyK / opr. ToMa
Fot. prototyp urządzenia – robota do dezynfekcji /nadesłane/