Trwa zbiórka na odbudowę domu dla 12-letniego Kajetana, jego mamy oraz babci. W Wielką Sobotę w wyniku pożaru rodzina straciła dach nad głową i dorobek życia.
– 11 kwietnia otrzymaliśmy zgłoszenie o pożarze budynku w miejscowości Łuszczów Drugi – mówi w rozmowie z Radiem Lublin kapitan Andrzej Szacoń z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie. – Niemalże cały dach obiektu stał w ogniu. Na miejsce skierowano łącznie 14 zastępów straży pożarnej. W wyniku zdarzenia budynek nie nadaje się do dalszego użytkowania. Wstępnie straty oszacowaliśmy na 300 tysięcy złotych. Zniszczeniu uległ dach, a pomieszczenia zostały zalane. Niestety w związku z rozmiarem zdarzenia i stratami pożarowymi nie byliśmy w stanie określić, co mogło być przypuszczalną przyczyną zdarzenia.
CZYTAJ: Łuszczów: wesprzyj pogorzelców, którzy tuż przed świętami stracili swój dom
– Kończył mi się gaz w butli, a już miałam kupioną nową – opowiada mama Kajetana, Anna Staszczyk-Błaziak. – Powiedziałam mamie, że szybko nastawię żurek na śniadanie wielkanocne, wówczas skończy się gaz i podłączy się nową butlę. Rozpaliłam ogień w piecu, żeby była ciepła woda. Stałam nad zlewem w kuchni i słyszałam pykanie. Pomyślałam, że może jakaś mysz przyszła ze strychu. Za chwilę poczułam przeszywający lęk. Otworzyłam drzwi, a tam był już żółty, wielki płomień i ogromna chmura dymu. To był szok. Całe zdarzenie postępowało bardzo szybko. Nawet nie mogłam utrzymać telefonu w ręku. Dziecko wzięło ten aparat i to Kajtek zadzwonił na straż pożarną – dodaje.
CZYTAJ: Ogień zabrał im dom. Pogorzelcy z Łuszczowa czekają na pomoc
– Zobaczyliśmy w Internecie, jaki los spotkał Kajtka – zaznacza Izabella Zadora z Fundacji Dajemy Pomoc. – Po rozmowie z wójtem dowiedzieliśmy się, że rodzina „stacjonuje” teraz w remizie strażackiej. Postanowiliśmy udzielić pomocy w postaci mieszkania zastępczego na czas odbudowy domu. Przedwczoraj (20.04) rodzina się tam przeniosła i zajęła mieszkanie na osiedlu Borek. Jest to kawalerka, ale dość duża, bo ma około 38 metrów kwadratowych. Gmina wspiera mamę Kajtka we wszystkich opłatach związanych z eksploatacją lokalu – dodaje.
– To dla nas wielki szok. Nie możemy się otrząsnąć – mówi Staszczyk-Błaziak. – Musimy myśleć o nowym domu. Każdy pomaga, jak może. Ciężko jest przede wszystkim mojej mamie. Ona ma 72 lata i jest po udarach, ma problemy z sercem. Mojemu synowi też jest bardzo trudno odnaleźć się w tej sytuacji. Ciągle pyta, kiedy wrócimy do domu. Muszę w tym wszystkim funkcjonować i wziąć sprawy w swoje ręce. Mama tylko płacze. Bardzo się o nią boję – dodaje.
– Utworzyliśmy na Facebooku grupę, której celem jest pomoc rodzinie – podkreśla wychowawczyni Kajetana, Agnieszka Mikosz. – Wczoraj (21.04) zaczęły się licytacje różnych przedmiotów na rzecz chłopca. Dzieciaki z mojej klasy robią sobie zdjęcie z kartką, na której jest napisane #PomocKajetanowi i umieszczają je nas swoich profilach społecznościowych. Wszystko po to, by o akcji zrobiło się głośniej. Rodzice dzieci z klasy organizują dyżury. Codziennie ktoś jedzie, żeby pomóc w segregacji rzeczy. Dużo jest pracy, ale to czego brakowało najbardziej, czyli ubrania czy środki czystości dla Kajtka, zorganizowaliśmy w ciągu pierwszych dni po zdarzeniu – dodaje.
W zebranie środków finansowych na odbudowę domu błyskawicznie włączyło się wiele osób i instytucji między innymi Zespół Pieśni i Tańca „Lublin” im. Wandy Kaniorowej, w którym występuje Kajetan, księża sercanie z Pliszczyna czy Piotr Cugowski.
Na wybudowanie małego domu potrzeba 150 000 złotych. Pieniądze można wpłacać poprzez portal zrzutka.pl.
LilKa / opr. PaW
Fot. Pomoc dla Kajetana z Łuszczowa, któremu spłonął dom #PomocKajetanowi / Facebook