88 razy do pożarów traw i nieużytków rolnych wyjeżdżali już w tym roku strażacy z powiatu puławskiego. Ponad połowa tych zdarzeń miała miejsce w gminie Kazimierz Dolny.
– Tych pożarów jest tak dużo, że budzi to nasz niepokój. Jestem w kontakcie z komendantem posterunku policji w Kazimierzu Dolnym, który prowadzi czynności dochodzeniowo-śledcze. Nie ukrywam, że jesteśmy przerażeni. W poniedziałek (30.03) dzięki reakcji policjantów na służbie udaremniono próbę podpalenia. Sprawca zbiegł, ale to była godzina 22 więc trudno było poruszać się po lesie. Jednak jest to dowód na to, że te pożary nie powstają same z siebie. To nie są samozapłony tylko celowa działalność ludzi – mówi burmistrz nadwiślańskiego miasteczka Artur Pomianowski.
– Na chwilę obecną odnotowaliśmy 332 zdarzenia, z tego 160 to pożary. Niechlubna statystyka związana z pożarami traw to 87 zdarzeń w skali powiatu puławskiego. 44 zdarzenia od początku roku to zdarzenia związane z wypalaniem traw na terenie gminy Kazimierz – mówi brygadier Krzysztof Morawski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Puławach.
– Kiedyś panowało wśród rolników przekonanie, że wypalanie trawy powoduje użyźnienie gleby i później lepszy wzrost roślin, ale to było dawniej. Teraz sytuacja się zmieniła, wierzę, że ludzie są bardziej uświadomieni i nikt celowo takich wypalań nie przeprowadza. Ja bym to położył na karb zwykłej ludzkiej głupoty. Obym się mylił, mam nadzieję, że nie działa na naszym terenie piroman – mówi Artur Pomianowski.
– Jeżeli chodzi o pożary na terenie gminy Kazimierz Dolny, to nie mamy oficjalnych zgłoszeń od właścicieli pól i nieużytków które się paliły. To jest ten problem – większość ludzi, zwłaszcza w małych miejscowościach, wypalanie traw nadal traktuje jako coś normalnego a w rzeczywistości jest to wielkie zagrożenie. Z tego też powodu policjanci prowadzą czynności, żeby ustalić co tak naprawdę na terenie gminy się dzieje – mówi podkomisarz Ewa Rejn-Kozak, oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Puławach.
– Nasze obserwacje wskazują na dwie przyczyny zdarzeń. W obydwu przypadkach czynnikiem jest człowiek. Jedne zdarzenia są z tzw. grupy nieostrożności – ktoś poprzez niewiedzę, nieostrożność sprowadza zagrożenie pożarowe, natomiast druga grupa, bardzo niebezpieczna, są to podpalenia umyślne – mówi Krzysztof Morawski.
– Policjanci patrolują tereny, które zostały dotknięte pożarami. Sprawdzają różne miejsca, które ewentualnie mogły przyjść do głowy takiej osobie i robią to o różnych porach, ponieważ do zdarzeń dochodzi o różnych godzinach. Czujność policjantów jest teraz bardzo wyostrzona i kwestią czasu jest, jeżeli są to działania zaplanowane, że takie osoby poniosą konsekwencje – dodaje Ewa Rejn-Kozak.
Za doprowadzenie do pożaru, który zagraża wielu ludziom lub mieniu wielkich rozmiarów, grozi nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
ŁuG / SzyMon
Fot. archiwum
CZYTAJ TAKŻE: Mimo pandemii pożary traw i nieużytków rolnych nie ustają