Plastikowe rękawiczki i maseczki ochronne zamiast do pojemników na odpady trafiają do toalet. Problem, który nasilił się zwłaszcza w okresie pandemii zauważono w Białej Podlaskiej.
Pracownicy bialskich wodociągów zaapelowali do mieszkańców miasta aby nie wrzucali do kanalizacji środków ochrony osobistej. Tego typu odpady powodują zatory i przyczyniają się do zapychania rurociągów.
– Są postawione kosze na rękawiczki i tam należy je wrzucać. Jestem oburzona tym jak fruwają po jezdni i chodnikach. To jest karygodne. Ludzie są nieodpowiedzialni, nie powinni tego robić. To pewnie z lenistwa – mówią mieszkańcy.
– Do kanalizacji trafiają rękawiczki lateksowe, nitrylowe i te, które są jako zrywki w sklepach wielkopowierzchniowych lub na stacjach benzynowych – mówi prezes bialskich wodociągów Janusz Bystrzyński: – Zaczęły się trafiać także maseczki i inne środki. To naprawdę nam bardzo przeszkadza i powoduje, że to się nakręca na wały pomp i na wirniki, które trzeba czyścić, zatyka kraty. To wszystko trafia do rur, które też się zatykają, co się wiąże z koniecznością ich czyszczenia, przepłukiwania, i – co najważniejsze – z tym wszystkim mają do czynienia nasi pracownicy, którzy muszą ręką wyciągać to, być w ochronnym kombinezonie. Jest to narażanie ludzi. Nie tylko chodzi o epidemię, bo przecież w ściekach znajduje się mnóstwo mało przyjemnych drobnoustrojów, bo i gronkowiec, i salmonella.
Rękawiczki ochronne w czasie pandemii koronawirusa stanowią potencjalny materiał biologiczny, który może być przeniesiony na inną osobę.
– Postępowanie w tej kwestii jest bardzo jasne – mówi dr inż. Aneta Czechowska-Kosacka z Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Lubelskiej: – Powinniśmy po przyjściu do domu przede wszystkim zdjąć rękawiczki i umieścić je w worku foliowym, zawiązanym później i następnie złożonym w workach w odpadach zmieszanych. Jest jeszcze druga opcja, mianowicie od osób, które są zarażone. Tam są już szczegółowe przepisy. Odpady również powinny być zbierane w workach i wywożone nie rzadziej niż co siedem dni.
– Niestety nie jest przewidziane, żeby kogokolwiek karać – mówi Janusz Bystrzyński: – Przede wszystkim karać można tego, kogo się konkretnie złapie. To jest bardzo trudno stwierdzić. Pozostają nam apele o to, żebyśmy sobie nawzajem nie utrudniali.
Jak dodaje prezes bialskich wodociągów, usuwanie awarii spowodowanych tego typu odpadami jest kosztowne. A to przekłada się na cenę, którą mieszkańcy płacą za odprowadzanie i oczyszczanie ścieków.
Bialskie wodociągi planują modernizację oczyszczalni ścieków. Będzie to pierwsza kompleksowa modernizacja od 20 lat.
MaT (opr. DySzcz)
Fot. pixabay.com