Części radzieckiego szturmowca Ił-2 z II wojny światowej znalezione kilka dni temu na terenie budowy trasy Via Baltica trafiły dziś (26.05) do Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. Po renowacji fragmenty samolotu będą udostępnione zwiedzającym.
– Czasami takie sytuacje zaskakują nawet muzealników, choć w tym przypadku zadziałaliśmy błyskawicznie – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Jacek Zagożdżon z dęblińskiego muzeum. – Tutaj reakcja dyrektora była dosłownie momentalna. W ciągu kilku godzin udało się uruchomić cały mechanizm, aby pozyskać odnalezione elementy wraku. Przypadek, chociaż z drugiej strony wiadomym było, że rozbił się samolot IŁ-2. Z jednej strony wszyscy historycy, poszukiwacze oczekiwali tego, że może rzeczywiście uda się w czasie budowy Via Baltica odnaleźć ten wrak. Faktycznie się udało. Dla nas muzealników każdy eksponat jest wartościowy. Za każdym razem jest to świadectwo historii i tak samo jest w tyn przypadku – dodaje.
– Są dwa tego typu obiekty w polskich zbiorach wojskowych – zaznacza Paweł Pawłowski, dyrektor Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. – Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie posiada jeden egzemplarz, który jeszcze pochodzi z II wojny światowej. Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie ma drugi obiekt. To jest silnik oraz elementy: radiostacja, płyty pancerne osłony kabiny. To są takie elementy, które będą trzecim tego typu statkiem powietrznym prezentowanym w polskich zbiorach lotniczych – dodaje.
– Odnaleziono przede wszystkim silnik, który to zachował się bardzo ładnie – opowiada Zagożdżon. – Jest to wrak, więc zapewne nie uda nam się go uruchomić. Chociaż z kolegą, który amatorsko zajmuje się radiami, kiedy oczyszczaliśmy radiostację, którą też znaleźliśmy, okazało się, że jest w tak świetnym stanie, że gdyby się naprawdę przyłożyć, zapewne zadziałaby. Oprócz tego odnaleziono działo, które jest dla nas bardzo ważne. Nie wiadomo jednak, czy uda się je ocalić, ponieważ zaklinowane są pociski. Wszystko zależy od tego, czy będzie można je bezpiecznie rozbroić – dodaje.
– Prawda jest taka, że rzeczywiście ziemia od czasu do czasu odsłania swoje skarby – podkreśla historyk oraz regionalista Jarosław Frąckiewicz z Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. – Tam, gdzie były działania wojenne, gdzie przemieszczały się wojska, a Polska kryje w sobie kości chyba wszystkich armii Europy, tam też się znajduje różnego rodzaju rzeczy. Od drobnych monet, pamiątek osobistych po takie właśnie znaleziska, jak silnik czy elementy wyposażenia uzbrojenia – dodaje.
Co wiemy o tej katastrofie? – Doszło do zestrzelenia – tłumaczy Zagożdżon. – Piloci radzieccy uratowali się. Stąd też wiadomo było, gdzie mniej więcej tego wraku można się spodziewać. Z tego co mówią świadkowie, po wylądowaniu ukryli się w polach. Udało im się ukryć, a potem uciekli w kierunku nadciągającej Armii Czerwonej i ocaleli – dodaje.
Między innymi o tej historii będzie można dowiedzieć się oglądając pozyskane eksponaty. Będzie to możliwe po ich renowacji, która potrwa około miesiąca.
ŁuG / opr. PaW
Fot. Łukasz Grabczak