Zadrzechnia, zwana potocznie fioletową pszczołą, coraz liczniej występuje w województwie lubelskim. Uważano, że ten gatunek pszczół samotnic w Polsce wyginął. W ostatnich latach obserwuje się jednak ich powrót. Obecnie zadrzechnia występuje najliczniej w województwie lubelskim oraz dolnośląskim.
– Najpierw zaobserwowałem pojedyncze osobniki tej niezwykłej pszczoły na swojej posesji. Mój dom znajduje się na murawie napiaskowej i w dużym nasłonecznieniu. To dla tych pszczół idealne warunki bytowe – mówi, przyrodnik pasjonat, archeolog pan Kamil Badurowicz. – Zaczęło się to w roku 2017. Wysłałem wtedy zgłoszenie do Zakładu Pszczelnictwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. Dotyczyło ono założenia przez ten gatunek gniazda w miejscowości Wisznice. Ale pszczoły te pojawiały się na terenie mojej posesji już kilka lat wcześniej. Zainteresowane były starym budynkiem gospodarczym, bo w stanie naturalnym gniazdują w martwym drewnie, głównie w pniach i grubych gałęziach.
Należy dodać, że informację o tym stanowisku naukowym jako pierwsze przekazuje Polskie Radio Lublin.
– Zadrzechnia jest dużą pszczołą. Ma do 3 centymetrów długości, krępą budowę, czarne ciało oraz pięknie mieniące się w słońcu fioletowo-niebieskie skrzydła – wyjaśnia prof. Aneta Strachecka z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Występowała na terenie Polski przynajmniej od 1868 roku. Wtedy pojawiły się pierwsze zapiski o tej pszczole. Ostatnie zaś – w 1935 roku. W 2002 została uznana za wymarłą. I w zasadzie od tamtej pory nie było informacji na jej temat. Pszczołę tę zobaczono na terenie Polski ponownie mniej więcej w 2016 roku.
– Postanowiłem uprawiać rośliny miododajne oraz instalowałem pomoce gniazdowe, w postaci tak zwanych hotelików dla pszczół. I w dwóch z nich zadrzechnie znalazły odpowiednie warunki do założenia gniazda. To zaś stworzyło rewelacyjne możliwości naukowe, pozwalające na zbadanie pełnego cyklu rozwojowego tych pszczół w warunkach klimatycznych Polski. Jest to pierwsze i jak dotychczas jedyne stanowisko tego typu w kraju, w którym gatunek ten gniazduje w warunkach półnaturalnych – informuje Kamil Badurowicz.
– Ponieważ jest to pszczoła pod całkowitą ochroną, w tej chwili bardzo ciężko prowadzi się na niej badania. Ze starych zapisków wiemy, że jej bazę pożytkową stanowiło 17 gatunków roślin. W tej chwili sprawdzamy, czy ona się nie zmieniła. Jednak nie możemy za bardzo zbliżać się do tej pszczoły, żeby jej nie zestresować. Obserwujemy jak lata, na jakie rośliny, jak zbiera pożytek – mówi prof. Aneta Strachecka.
– Pojedyncze osobniki tej pszczoły, które się pojawiają, w żaden sposób nie zagrażają naszym pasiekom – mówi Sławomir Padowski, prezes Nadbużańskiego Związku Pszczelarzy w Chełmie. – Zadrzechnia pozyskuje podobnie pyłek kwiatowy i nektar co „zwykłe” pszczoły, natomiast nie atakuje pasiek. Pszczoły te znajdują pożytki na terenach bardzo nasłonecznionych. Oblatują kwiaty groszku pachnącego, robinii akacjowej i żmijowca zwyczajnego. Zadrzechnia żyje w specyficzny sposób. Potrzebne jej są stare drzewa, spróchniałe konary, w których buduje korytarze. Rozwija się w ten sposób, że jednego sezonu składa jaja, a dopiero w drugim wychodzą z nich pszczoły.
– Na terenie Polski występują dwa gatunki pszczół tego rodzaju: zadrzechnia fioletowa i zadrzechnia czarnoroga. Napływają one do nas z południa, wraz ze wzrostem temperatury – tłumaczy Kamil Badurowicz.
– Zmiana klimatu sprzyja temu, że ten owad wraca na nasze tereny, ponieważ na Lubelszczyźnie zimy są coraz cieplejsze. Zadrzechnia szczególnie upodobała sobie Lublin i okolice. W tej chwili mamy zlokalizowanych tu kilka stanowisk. Pierwsze z nich to Wisznice. Została jednak zidentyfikowana również przy nasypie kolejowym w Lublinie, przy Uniwersytecie Przyrodniczym od strony ulicy Sowińskiego i w rejonie Ogrodu Botanicznego. Widziano ją też w Woli Uhruskiej i w Poleskim Parku Narodowym. Pojawiły się też doniesienia, że pierwsze takie owady zidentyfikowano w Kazimierzu Dolnym – wymienia prof. Aneta Strachecka.
Zadrzechnia to pszczoły samotnice, które nie produkują i nie gromadzą zapasów, czyli miodu. Pyłek służy im jedynie jako pokarm dla siebie oraz potomstwa.
RyK / opr. ToMa
Fot. Kamil Badurowicz / nadesłane