Salony kosmetyczne i fryzjerskie są oblegane przez klientów. W niektórych zakładach na obcięcie włosów trzeba czekać nawet 3 tygodnie. Pełne ręce roboty mają też kosmetyczki. Część z nich już w ubiegłym tygodniu rozesłała do stałych klientek SMS-y informując w nich, że wznawiają zapisy. – Cały ten tydzień jest już zajęty. W kolejnym są pojedyncze wolne terminy – usłyszeliśmy w jednym z salonów urody.
Zarówno studia urody, jak i zakłady fryzjerskie funkcjonują w zaostrzonym rygorze sanitarnym. Klienci umawiają się na wizyty telefonicznie lub przez Internet. Należy przychodzić na umówioną godzinę, a poczekalnie są wyłączone z funkcjonowania. Przy wejściu do zakładów obowiązuje dezynfekcja rąk, właściciele zapowiadają też mierzenie temperatury ciała klientów termometrem bezdotykowym.
W wielu miejscach ceny usług wzrosną. – Między kolejnymi osobami musimy zachowywać większy odstęp czasu, więc przyjmiemy mniej klientów – usłyszeliśmy w jednym z lubelskich zakładów fryzjerskich. – Rosną nasze koszty, bo konieczne okazało się zakupienie termometru bezdotykowego oraz większej liczby środków ochrony osobistej – mówi jedna z kosmetyczek.
W niektórych zakładach obowiązują ceny sprzed pandemii. – Kiedyś klienci w naszym salonie otrzymywali kawę lub herbatę, teraz – z uwagi na rygor sanitarny – nie będzie tego poczęstunku. Będzie natomiast obowiązkowa dezynfekcja rąk, więc koszty naszej pracy się nie zmienią – mówi lubelska fryzjerka.
Salony fryzjerskie i kosmetyczne zostały otworzone w ramach III etapu odmrażania gospodarki.
MaK / SzyMon
Fot. pixabay.com