Blisko 15 tys. zakażonych i blisko 740 osób zmarłych – to smutny bilans koronawirusa w Polsce. Gościem Polskiego Radia Lublin jest Główny Inspektor Sanitarny MSWiA dr Marek Posobkiewicz (na zdj), z którym rozmawia Wojciech Brakowiecki.
Z powyższych danych wynika jasno, że wirus nie odpuszcza.
– Koronawirus tak łatwo nie odpuści. Musimy pamiętać, że jako społeczność nie mieliśmy wcześniej z nim w ogóle kontaktu i poprzez to nikt nie miał odporności. Dlatego jest on bardzo, bardzo zaraźliwy. Jego zjadliwość, w porównaniu do wielu innych wirusów, które są znane medycynie, nie jest duża, ale w tej skali zachorowań na świecie liczba związanych z nim zgonów robi wrażenie. Musimy jednak pamiętać, że te zgony w znamienitej większości dotyczą osób przewlekle chorych, z obniżonym układem odporności. Czasami zdarzają się również osoby młode, które ciężko przechodzą chorobę. Może się również zdarzyć, że nie przeżyją one kontaktu z tym wirusem. Ale skończyłoby się to podobnie w przypadku kontaktów z innymi wirusami bądź bakteriami, przeciwko którym: nie mielibyśmy odporności, nie byłoby skutecznej metody zabezpieczenia się w postaci szczepionki lub nie posiadalibyśmy opracowanego złotego standardu leczenia – mówi Marek Posobkiewicz.
– Chyba wszyscy mamy już dość obostrzeń, które i tak łagodnieją. Z drugiej strony chciałoby się pooddychać pełną piersią, bo wiosna idzie i wszystko kwitnie, ale nie do końca można. Nie można się spotykać, trzeba nosić maseczki…
– Wiele krajów mówi o tym, że ma tę epidemię już pod kontrolą, nie ma dużego wzrostu zachorowań i ta epidemia w pewnym sensie wygasa. Najlepszym dla nas rozwiązaniem byłoby, gdyby duża liczba młodych osób w niedługim czasie przechorowała go w lekki sposób, nabywając odporność. Wtedy przestaliby być wektorami, czyli tymi osobami, które łapią wirusa, namnażają we własnym organizmie i „sprzedają” go dalej – mówi gość Radia Lublin.
– Sugeruje pan, że metoda szwedzka jest bardziej skuteczna?
– Z epidemiologicznego punktu widzenia jest to też ciekawe rozwiązanie. Ja bym to wypośrodkował. Pozwalając na w miarę kontrolowane przechorowanie przez osoby młode, bez imprez masowych, bez zgromadzeń, ale wracając do normalnego życia, którego wszyscy tak bardzo potrzebujemy. Jednak konieczne jest utrzymanie izolacji i tzw. ochrony dla osób starszych i osób z obniżoną odpornością. Bo dla nich kontakt z takim wirusem może być wyrokiem – stwierdza dr Marek Posobkiewicz.
– Takich miejsc, gdzie ten wirus się rozwija jest coraz więcej. To już nie tylko domy opieki, ale i górnicy. Można mieć wrażenie, że to wierzchołek góry lodowej, jeżeli chodzi o duże zakłady pracy i duże skupiska ludzkie.
– Podejrzewam, że spora część tych górników, gdyby nie była objęta testami osób z kontaktu, w ogóle nie wiedziałaby, że złapała tego wirusa. Podobnie rzecz wygląda w domach pomocy społecznej, gdzie są czasami osoby schorowane, ale odporność u nich może być wystarczająca, żeby tego wirusa zwalczyć. I wiele z tych osób koronawirusa przechorowało i są z powrotem w takim stanie zdrowia, w jakim byli przed zachorowaniem. Kluczowa jest tutaj odporność. A jeżeli chodzi o te ogniska, czyli dużą liczbą osób w jednym miejscu, to jeżeli przebadamy w danym miejscu dużą liczbę osób, może to sprawiać wrażenie czegoś niezwykłego. Ale w przypadku chorób zakaźnych musimy pamiętać, że wszystkie osoby, które spotkają się bez zabezpieczenia z osobą chorą bądź zakażoną, muszą liczyć się z tym, że ten wirus u nich również może się rozwinąć – stwierdza dr Marek Posobkiewicz.
– Panie ministrze, ten odsetek osób zakażonych u nas, co prawda wolno, ale jednak rośnie. Mamy blisko 15 tys. zakażonych. Nie brakuje jednak głosów, ze duża zwyżka zachorowań ciągle jeszcze przed nami. Być może będzie to dopiero przełom maja i czerwca?
– Idealne jest to tzw. płaskie, kontrolowane występowanie nowych zachorowań. Tego wirusa całkiem w ryzach utrzymać się nie da. Jeżeli te zachorowania będą cały czas w występowały w małej liczbie, jest szansa, że takiego wzrostu jak w krajach śródziemnomorskich u nas nie będzie. Ale musimy się również z takimi scenariuszami bądź lokalnie, bądź w całym kraju liczyć – tłumaczy dr Marek Posobkiewicz.
– Skoro wspomniał pan o krajach śródziemnomorskich, one nieco luzują już obostrzenia. To znaczy, że te kraje te lekcje wcześniej odrobiły?
– W pewnym sensie taki wczesny wysoki pik ilości zachorowań doprowadza do tego, że epidemia szybciej wygasa. Z punktu widzenia systemu opieki zdrowotnej, każdy gwałtowny wzrost liczby zachorowań jest dużym obciążeniem dla systemu. Z tym określeniem może wiązać się dramat dostępności respiratora. Z takimi sytuacjami na razie nie mieliśmy do czynienia, respiratorów w kraju jest dużo. Miejmy wszyscy nadzieję, że uda się to w ten sposób przeprowadzić, że nie będzie takiej sytuacji, gdy osoby w stanie krytycznym nie będzie można do respiratora podłączyć – dodaje dr Marek Posobkiewicz.
– Wspomniał pan o szczepionce na koronawirusa. Nie brakuje głosów, że nawet jeżeli ona się pojawi, to z jakimś „mikroczipem”, który będzie umożliwiał inwigilację.
– Słyszałem już o takich wykładach, że z ludzi czynione są cyborgi. Niestety w naszym świecie mamy do czynienia nie tylko z epidemią chorób zakaźnych, ale niestety również z epidemią głupoty – stwierdza dr Marek Posobkiewicz.
WB/WP
Fot. newsrm.tv / CC BY (https://creativecommons.org/licenses/by/3.0)/ Wikipedia