Na uciążliwość sąsiedztwa skarżą się mieszkańcy ulicy Łukowskiej w Międzyrzecu Podlaskim. Na jednej z posesji hodowane jest bydło. Zwierzęta często przebywają pod gołym niebem. Mieszkańcy mają zastrzeżenia co do ich dobrostanu . Sprawa była zgłaszana do urzędu miasta, jednak bezskutecznie. Właściciel zwierząt nie godzi się na jakiekolwiek kontrole.
– Skargi na warunki w jakich hodowane jest bydło słyszy się od wielu miesięcy – mówi radny Zdzisław Frydrychowski: – Gołym okiem widać, że ta hodowla nie spełnia norm. Te zwierzęta stoją w urągających warunkach, w błocie, gnoju. Prawie po brzuch stoją w tej mieszaninie błota i gnoju. W zasadzie to się odbywa pod gołym niebem, bo już dawno ta hodowla wyszła z obór. Zainterweniowałem w tej sprawie w naszym urzędzie miasta i wiem, że nasz wydział ochrony środowiska i straż miejska interweniowali.
– Kontrole nie doszły do skutku, bo właściciel posesji je uniemożliwiał – mówi Rafał Karwowski ze straży miejskiej: – Próbowaliśmy kontrolować posesję tego pana. Za każdym razem kończyło się to odmową z jego strony. Były w związku z tym złożone zawiadomienia o prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa z artykułu 225 paragraf 1 Kodeksu karnego, czyli „odmowa przeprowadzenia kontroli osobie uprawnionej”. Były wysyłane wezwania do stawiennictwa się w naszej siedzibie w związku z wykroczeniami czysto porządkowymi. Pan się nie zgłosił. Z patrolem straży miejskiej próbował skontrolować tę posesję pracownik wydziału ochrony środowiska. Niestety, nie udało się. Kiedy strażnicy próbowali skontrolować, usłyszeli, że i tak są do likwidacji i nie będą go kontrolować.
– Jak się wychodzi z domu, pierwszy wdech powietrza to obora – mówi Marek Chomiuk, sąsiad pana, który trzyma bydło: – Mam małe dziecko i nie ma gdzie go wyprowadzić. Są muchy, ten smród idzie do góry. Prosiłem tyle razy: „człowieku, zrób coś z tym”. Tutaj nie ma warunków do hodowania bydła – dodaje.
Kontrolę dobrostanu zwierząt przeprowadzą wkrótce służby weterynaryjne.
– Otrzymaliśmy zawiadomienie od burmistrza i wspólnie z przedstawicielem burmistrza przeprowadzimy kontrolę – mówi powiatowy lekarz weterynarii w Białej Podlaskiej Radomir Bańko: – Jeżeli będą stwierdzone uchybienia, wyciągniemy konsekwencje. Jeżeli jest tak, jak to wynika z dokumentacji fotograficznej, to jest naganne. Tak nie powinno być.
– Nie wiadomo czy tutaj nie będzie ogniska jakiejś bakterii czy chorób – mówi Zdzisław Frydrychowski.
Jakie jest stanowisko właściciela zwierząt? – Sprzedaję to wszystko – mówi: – Nie daję rady. Jestem po wypadku i to sprzedaję. Krowy teraz wyłamały drzwi i dlatego tak się dzieje i są na podwórku, nie na łące. Wszystkie krowy są badane. Gdyby nie były, to dawno by ich już nie było. Nie powiem, jest błoto, ciągniki rozjeździły, był wywożony obornik. To nie są warunki do trzymania.
Hodowla bydła mieszkańca Międzyrzeca Podlaskiego liczy blisko 50 sztuk bydła. Dziś większość zwierząt przebywała na łąkach. Na jego posesji można było zauważyć kilka sztuk bydła.
Chcieliśmy poznać stanowisko burmistrza miasta, nie był on jednak dziś dostępny dla dziennikarzy.
Sprawą właściciela bydła zajęła się policja, która wszczęła postępowanie w kierunku uniemożliwiania kontroli na terenie posesji przez wyznaczone do tego służby. Za popełniony czyn grozi kara pozbawienia wolności do lat 3.
MaT (opr. DySzcz)
Fot. Małgorzata Tymicka