– To unikalny przykład minionej estetyki brzmieniowej i tendencji w budownictwie organowym – tak o organach w kościele pod wezwaniem Świętej Rodziny w Lublinie wypowiadają się znawcy tematu. W koncertach z ich udziałem występowali najsłynniejsi organiści, a także między innymi tacy wybitni artyści jak Krzysztof Penderecki, Małgorzata Walewska czy Alicja Węgorzewska.
Teraz potrzebne są pieniądze na renowację tego wyjątkowego instrumentu. A opowiada o nim artysta muzyk, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Organowego Lublin-Czuby, Robert Grudzień. – Już Wolfgang Amadeusz Mozart mówił, że organy są królem wszystkich instrumentów. Te na Czubach są najciekawsze, jeśli chodzi o możliwości rejestru, czyli barwy organów, a także pod względem możliwości technicznych. Są to organy, które mają trąbkę hiszpańską. Czyli z szafy, którą widzimy, poza piszczałkami organowymi wystają takie trąby horyzontalne o brzmieniu fanfar. Często używa się ich na bardziej podniosłych uroczystościach, takich jak pasterka czy rezurekcja, ale także w koncertach, jeśli chcemy podkreślić doniosłość utworu. Te organy dają nam możliwości wykonywania recitalowych koncertów organowych, a także akompaniowania, czy towarzyszenia wybitnym artystom.
– Z takich ciekawszych możliwości efektów w organach jest też czelesta, czyli rodzaj cymbałków. Rzadko się zdarzają i to są chyba jedyne w Lublinie. Też bardzo ładny obój. Oczywiście nie będzie to oryginalny instrument, jaki jest w orkiestrze, tylko kopia. Z drugiej strony jest możliwość wielu rejestrów tych barw i grający tylko jeden muzyk. W symfoniach Beethovena mamy często 50 muzyków i dyrygenta, a tutaj jeden organista potrafi grać tymi wieloma możliwościami barwowymi. Organy są też jakby najmocniejszym, największym instrumentem, czyli przekrzykują na przykład orkiestrę wojskową czy symfoniczną – opowiada Robert Grudzień.
– W 1996 roku ksiądz proboszcz Ryszard Jurak sprowadził organy z Niemiec z parafii św. Michała Archanioła w Monachium. U nas są od 25 lat – opowiada ksiądz Tadeusz Pajurek, proboszcz parafii Świętej Rodziny w Lublinie. – W 10. rocznicę przyjazdu papieża do Lublina, czyli w 1997 roku rozpoczął się festiwal organowy, który trwa do dzisiaj. W wakacje możemy słuchać pięknych koncertów, głównie związanych z Janem Pawłem II. Organy przyciągają ludzi wrażliwych na piękno i muzykę, aby poprzez wsłuchiwanie się w ich przepiękne brzmienie, głębiej przeżywać modlitwę – dodaje
– Te organy zostały przywiezione z Monachium, więc były w innym kościele, takim barokowym, małym. Ciekawostką dotyczącą współczesnego kościoła pw. Świętej Rodziny w Lublinie jest to, że ma troszeczkę akustykę takiego neogotyckiego kościoła, czyli dużego. Tego dźwięku jest jakby więcej w tych organach, stąd też do każdego kościoła musimy specjalnie instrument wybudować albo – jeżeli jest przeniesiony – od początku go zaintonować i nastroić. Każde organy są inne i nieporównywalne. Ważne jest to, że po latach udało nam się zbudować instrument, który jest typowo koncertowy i wszechstronny – wyjaśnia Robert Grudzień.
– W środku organów mamy oczywiście kilka tysięcy piszczałek, czyli fujarek różnego rodzaju, które dają nam dużo emocji i możliwości interpretacyjnych. W tych organach ważne jest, że są z 1956 roku. Jest to niemiecki instrument firmy Karl Schuster. Składa się z drewnianych i metalowych piszczałek. Mimo że są one z lat 50. to, jeśli chodzi o części drewniane, nie ma śladu drewnojadów. Mamy szczęście, że ta niemiecka robota jest najlepszym warsztatem, jeśli chodzi o robotę organową. Są bardzo solidne – mówi Robert Grudzień.
Szczegóły dotyczące możliwości wsparcia akcji renowacji organów dostępne są na stronie rodzina.lublin.pl.
LilKa / WT
Fot. rodzina.lublin.pl