Policja przestrzega przed niewłaściwym wykonywaniem oprysków. Nieprawidłowe stosowanie środków ochrony roślin to częsta przyczyna zatrucia pszczół.
Pszczelarze zwracają uwagę na to, aby opryski stosować wieczorami, gdy pszczoły kończą loty i wracają na noc do ula. Mundurowi sprawdzają czy rolnicy stosują się do apeli ekspertów. Ostatnio do tego typu interwencji doszło w gminie Głusk. Z relacji mieszkańców wynikało, że mężczyzna w ciągu dnia prowadzi na polu pszenicy opryski, które mogą zagrażać przyrodzie.
– Policjanci potwierdzili to zgłoszenie – mówi Anna Kamola z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie: – Na miejscu zastani 57-letniego mieszkańca Lublina, który dokonywał oprysków nawozami. Mężczyzna powiedział, że w tym momencie pryska pole pszenicy nawozem chwastobójczym. Okazało się również, że 57-latek, który stosował oprysk, nie ma odpowiedniego przeszkolenia w tym zakresie, a opryskiwacz, którego używał, stosownego atestu. Policjanci z tej interwencji sporządzili notatkę, która nada dalszy bieg tej sprawie.
Choć na Lubelszczyźnie mamy zadowalającą liczbę rodzin pszczelich – według statystyk jest ich ok. 200 tysięcy – wciąż jest to gatunek zagrożony wyginięciem. Wiele rodzin ginie na skutek m.in. oprysków, a przy dzisiejszej technologii uprawy roślin można zadbać o dobre plony nie szkodząc pszczołom. Trzeba jedynie pamiętać o zachowaniu pewnych zasad – mówi prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Lublinie Piotr Różyński: – Jeżeli plantacja jest plantacją, na której znajdują się rośliny atrakcyjne dla pszczół, absolutnie nie może być opryskiwana w ciągu dnia, nawet gdyby nie były to pestycydy. Natomiast jeżeli stosujemy pestycydy, które wyraźnie są skierowane przeciwko owadom, to tu musimy już wykazać szczególną ostrożność.
Zasada jest podstawowa: powinniśmy dobrze znać etykiety umieszczane na opakowaniach środków, które zamierzamy stosować.
– Pomimo, że zastosujemy właściwy środek, jeżeli zrobimy to w niewłaściwy sposób, to skutki mogą być opłakane. Mieliśmy chociażby doświadczenie z tego roku, kiedy w gminie Trzydnik oprysk wykonywany w niewłaściwych godzinach spowodował wytrucie w kilku pasiekach – mówi Piotr Różyński.
Właścicielka pasieki Anna Woś z Olbięcina straty oszacowała na 30 tysięcy złotych: – Pszczoły ucierpiały, były agresywne. Spadło dużo pszczół, pszczoła lotna została na rzepaku, także cały sezon jesteśmy w plecy. Zdarzyło nam się to po raz pierwszy od dwudziestu paru lat jak mamy pasiekę – podkreśla.
Zgodnie z Kodeksem karnym, kto stosuje środek ochrony roślin w sposób stwarzający zagrożenie dla zdrowia ludzi, zwierząt lub dla środowiska, podlega karze grzywny.
– W przypadku rażącego naruszenia przepisów zostaje również wydany zakaz wykonywania jakichkolwiek zabiegów z użyciem środków ochrony roślin. Konkretyzuje to artykuł 76 Ustawy o środkach ochrony roślin – podkreśla Anna Kamola.
Konsekwencje prawne to tylko jedna strona medalu. Jak twierdzi Anna Woś, która poza pszczelarstwem zajmuje się także uprawą m.in. rzepaku, każdy rolnik powinien wiedzieć, że wykonane w niewłaściwy sposób opryski to broń obosieczna: – Nie zdają sobie sprawy, że nie będzie pszczół, nie będzie nas, nie będziemy mieli większych zysków z rolnictwa. Roślina naturalnie zapylona jest lepsza i smaczniejsza. Zyskujemy miód i większy plon.
Pszczelarze uczulają rolników, żeby dbając o swoje nie wyrządzać krzywdy drugiemu.
Mamy w Polsce ponad milion rodzin pszczelich. Liczba ta jest zmienna, gdyż po zimie na ogół pszczół jest mniej niż w końcówce lata. Są sezony z lepszą i gorszą pogodą.
Botanicy dokładnie określili, jaka jest zależność plonowania poszczególnych gatunków upraw od odwiedzania ich kwiatów przez pszczoły. Większość roślin owadopylnych masowo oblatywanych przez pszczoły wydaje większy plon o kilka do 90 procent.
ZAlew (opr. DySzcz)
Fot. pixabay.com