Lotnicza Akademia Wojskowa w Dęblinie rozpoczęła produkcję przyłbic ochronnych. Pierwsze już trafiły do miejscowego szpitala. Szkoła Orląt korzysta z wieloletniego doświadczenia w zakresie projektowania i produkcji elementów np. dronów.
Do produkcji uczelnia wykorzystuje drukarki 3D i frezarki sterowane numerycznie: – Ale oprócz wiedzy i odpowiedniego sprzętu, potrzebne są jeszcze materiały, którymi także dysponujemy – mówi kapitan Mateusz Mucha z Katedry Płatowca i Silnika Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie: – Rolka folii PET o grubości 0,5 mm, filament do drukarki 3D, czyli elastyczny drut nawinięty na szpulę – wykonany z materiału termoplastycznego – i zwyczajna gumka. Jak tylko pojawia się partia elementów wydrukowanych na drukarce 3D, wówczas łączymy elementy wydrukowane z przesłonami. Dołączane do tego są gumki.
Maszyny maszynami, ale podchorążowie także mają swoją rolę, o której mówi plutonowy podchorąży Patryk Stępień: – Odbieramy szybki z plotera frezującego, następnie obrabiamy je w innym laboratorium, ponieważ pozostają na nich skrawki materiałów, następnie czyścimy i przekazujemy dalej, na stanowisko, gdzie zakładamy je w uchwyty, a także zabezpieczamy, żeby nie można się nimi było skaleczyć. I są gotowe do wydania.
40 przyłbic już trafiło do 6. Wojskowego Szpitala w Dęblinie.
– To duża pomoc i – co ważne – solidnie wykonane elementy ochronne – przyznaje dyrektor placówki Wojciech Zomer: – Niezłe są te przyłbice. To bardzo ważne, bo zabezpieczają twarz bardziej niż maseczka. Personel w maseczce i przyłbicy czuje się dużo bezpieczniej. Mamy już tyle przyłbic, że praktycznie każdy z pracowników może w nich chodzić.
– Dobra jakość przyłbicy jest bardzo ważna, bo niektóre, przekazane przez część firm, załamują światło, co jest bardzo kłopotliwe – przyznaje dyrektor Zomer.
– Te, produkowane w Lotniczej Akademii Wojskowej, to jednak czeski pomysł – mówi Robert Bąbel, uczestniczący w produkcji przyłbic: – Tam został stworzony prototyp. My tworzymy już trzecią wersję. To nie jest nasz pomysł, tylko wzięty z Czech, gdzie ministerstwo zdrowia go zaakceptowało.
– Dęblińska uczelnia wykorzystuje zarówno frezarki, jak i drukarki 3D w codziennym kształceniu podchorążych, więc taka produkcja nie jest czymś niezwykłym – dodaje kapitan Mateusz Mucha: – Niektórzy studenci modelują, projektują pewne elementy, które później można wydrukować na drukarce 3D. Możliwe jest później wykonanie badań aerodynamicznych, w tunelu wodnym bądź sprawdzenie użyteczności elementów, przewidzianych na przykład do zastosowania jako elementy konstrukcyjne dronów. Taka drukarka „tłucze” 24 godziny na dobę ten sam projekt, dzięki czemu na naszej linii produkcyjnej pojawiają się te elementy.
– Będziemy produkować przyłbice dotąd, aż będzie nimi zainteresowanie. Na razie jest – mówi rzecznik prasowy dęblińskiej Szkoły Orląt, major Agnieszka Kossowska: – Oczekujemy tylko na zgłoszenia administracji państwowej; na wskazania, gdzie należy dostarczyć przyłbice. W tej chwili jesteśmy przygotowani na produkcję kolejnych 200 sztuk przyłbic ochronnych, również dla służb medycznych.
Każdego dnia, ze względu na ograniczenia pracy maszyn, na dęblińskiej uczelni może powstać 8 takich przyłbic.
ŁuG (opr. DySzcz)
Fot. pixabay.com