Profesor Krzysztof Tomasiewicz (na zdj.) – kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego przypomina, że złagodzenie przepisów dotyczących zakrywania nosa i ust nie zwalnia z przestrzegania innych obostrzeń.
Zniesienie obowiązku noszenia maseczek w otwartej przestrzeni od 30 maja zapowiedział dzisiaj (27.05) rząd.
CZYTAJ: Od weekendu zmiana zasad noszenia maseczek. Zdjęte zostaną także niektóre ograniczenia
– Od samego początku mówiliśmy, że najważniejsze zastosowanie masek to noszenie ich w przestrzeniach zamkniętych. Ja zawsze mówiłem, że wchodzenie do sklepu, robienie zakupów, przebywanie w urzędzie – w miejscach gdzie nie ma naturalnego przepływu powietrza, to są sytuacje gdzie noszenie maski może się sprawdzić – mówił profesor Tomasiewicz.
Profesor Tomasiewicz, w trosce o wspólne dobro, apeluje o zachowywanie dystansu między osobami. Odniósł się także do elementu odmrażania, który dopuszcza organizowanie wesel do 150 osób: – Boję się tych etapów odmrażania. O ile koniecznie należy odmrozić gospodarkę, bo chodzi tu o sprawy ekonomiczne, tak są rzeczy bez których można się obejść. (…) Trudno sobie wyobrazić, że zgromadzenie 150 osób na zamkniętej przestrzeni może być na tym etapie bezpieczne. Życzyłbym sobie, żeby nie spowodowało to wzrostu liczby zakażonych, ale na ten temat będę się mógł wypowiedzieć za jakieś 7-14 dni. Chcę gorąco zaapelować – nawet jeżeli mamy zezwolenie na eventy, to zachowujmy zasady sanitarne. Pamiętajmy o osobach starszych i chorych – oszczędźmy im tego typu atrakcji, bo dla nich może to być ostatnie wesele – naprawdę musimy o tym pamiętać.
W rozmowie z Wojciechem Brakowieckim profesor mówił też o wzroście zachorowań na koronawirusa w województwie lubelskim.
– Czy sprawdza się czarny scenariusz? Tak naprawdę trudno powiedzieć – zaznaczył. – Ja mówiłem, że testem na tę całą sytuację będzie moment, kiedy trochę się rozluźnimy. To nie jest druga fala, to jest konsekwencja tego, że zaczęliśmy mniej stosować środki zapobiegawcze, które były stosowane wcześniej. Jest to o tyle przykre, że w mojej ocenie nie jest to konsekwencja tego, że ludzie zaczynają chodzić do pracy, że zaczynamy bardziej otwarcie poruszać się w przestrzeni publicznej, tylko jest to niestety konsekwencja lekceważenia pewnych zasad, które nadal obowiązują. Mówimy tutaj o zasadach zachowania odległości, o maskach, o poczuciu odpowiedzialności za siebie i za innych.
Gość Radia Lublin mówił też o leku na COVID-19 produkowanym w Lublinie.
– Chciałbym wyraźnie podkreślić, że jest to badanie służące stworzeniu leku, nie szczepionki. Leku, który będzie mógł być zastosowany u pacjentów z objawowym, umiarkowanie ciężkim i ciężkim zakażeniem SARS-CoV-2 – mówił prof. Tomasiewicz: – To ma być immunoglobulina, przeciwciała wydobyte z osocza ozdrowieńców. Życzyłbym sobie żeby powstał lek skuteczny i bezpieczny który mógłby być w każdej lodówce oddziału gdzie się takich pacjentów leczy. Poza tym, jeżeli potwierdzi się skuteczność tego preparatu, widzimy jego zastosowanie w tzw. immunoprofilaktyce biernej – możemy sobie wyobrazić narażenie na wirusa u niektórych osób dla których mógłby być on groźny i podanie w tym momencie immunoglobuliny, by chronić go przed zakażeniem. Tutaj otwierają się nowe horyzonty w kwestii leczenia i profilaktyki zakażenia SARS-CoV-2. Ja jednak troszkę studzę ten zapał – mamy przed sobą naprawdę długą drogę, dużo badań, dużo pracy. Oczywiście skracamy wszystko do minimum żeby jak najszybciej uzyskać ten preparat, ale potrzebujemy jeszcze trochę czasu. Musimy pamiętać o tym, że dopóki nie mamy szczepionki, jedynym działaniem profilaktycznym jest zdrowy rozsądek i przestrzeganie zasad, które wszyscy doskonale znamy, ale okazuje się, że bardzo łatwo się o nich zapomina – mówi prof. Tomasiewicz.
Przypominamy, że zasada zakrywania ust i nosa dalej będzie obowiązywała we wszystkich przestrzeniach zamkniętych gdzie są skupiska ludzkie.
WB /SzyMon
Fot. archiwum