Zastrzeżenia, co do dobrostanu zwierząt hodowanych w stadninie koni w Janowie Podlaskim, mają posłanki Platformy Obywatelskiej. Joanna Kluzik-Rostkowska i Dorota Niedziela przeprowadziły na terenie obiektu interwencję poselską. Stadniną zainteresowały się też służby weterynaryjne.
– Najwięcej zastrzeżeń jest co do hodowli krów w stadninie – mówi posłanka Dorota Niedziela, która jest z wykształcenia lekarzem weterynarii i która wczoraj (19.05) odwiedziła stadninę. – Wygląda na to, że poprzedni prezes od sierpnia w ogóle przestał się interesować stadniną. Od obecnego prezesa uzyskałyśmy informację od obecnego prezesa, że część zakisłej kiszonki jest do wyrzucenia, że muszą wyrzucić ogromne ilości obornika, który nie był czyszczony. Zobaczyłyśmy cielęta w cielętnikach, które są całe mokre, nieczyszczone. Prawie 600 krów jest w złym stanie, w takim sensie, że nie były badane.
Posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska ma zastrzeżenia co do hodowli koni: – Poprzedni szef stadniny nie miał zielonego pojęcia o tym, jak zajmować się zwierzętami. Nie rozumiem sytuacji, w której można przez kilka miesięcy nie sprzątać boksów końskich. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że można nie strugać końskich kopyt przez kilka miesięcy. Doprowadzono do takich zwyrodnień, które już będą towarzyszyły tym koniom zawsze. Nowy prezes zaczął od rzeczy najprostszych, ale bardzo potrzebnych – nakazał posprzątać boksy. Zatrudnił sześciu kowali, którzy te końskie kopyta strugają. Nowy prezes kupił też dobry owies. Wczoraj się dowiedziałyśmy, że 150 koni nie ma paszportów. Czyli one nie mogą być w jakimkolwiek obrocie. Nie mówiąc o tym, że w tym paszporcie, tak jak w książeczce zdrowia, zapisuje się najważniejsze informacje, np. na temat szczepień.
– Po doniesieniach medialnych na temat nieprawidłowości w stadninie, dobrostan zwierząt kontroluje obecnie w stadninie Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Białej Podlaskiej – mówi Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Lublinie, Paweł Piotrowski. – Są pewne nieprawidłowości. Przy pierwszych naszych wizytach w zeszłym tygodniu można było stwierdzić, że część paszy nie spełniała warunków. Ale to zostało bardzo szybko usunięte. Nie ma tam większych naruszeń, jeżeli chodzi o dobrostan zwierząt. Może za wyjątkiem jednego pomieszczenia, gdzie tych koni może było zbyt dużo. One są w kondycji dobrej. Jeżeli chodzi o obornik, zostało to pousuwane. Konie były odrobaczane, chociaż może nie do końca tak jak ktoś chciałby, żeby były.
Jakie jest stanowisko p.o. prezesa stadniny Marka Gawlika? – Panie posłanki miały okazję zobaczyć, że faktycznie stadnina potrzebuje dokapitalizowania. Dzisiaj to nie jest dla nikogo tajemnicą, jest to temat, który się ciągnie od dłuższego czasu. Wszystko można ulepszać i zweryfikować, my to będziemy oczywiście na bieżąco realizować. Mamy taką porę roku, że część krów będziemy mogli przewieźć w inne miejsca i one będą mogły biegać po pastwiskach. To sprawi, że w oborach będzie luźniej – mówi Marek Gawlik .
Marek Gawlik zwrócił się do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach o przeprowadzenie kontroli dotyczącej dobrostanu zwierząt. Kontrola była przeprowadzona we wtorek (19.05). Jej wyniki są obecnie analizowane i będą znane za dwa tygodnie.
O tym, że są zastrzeżenia, co do hodowli bydła w stadninie było wiadomo już w 2018 roku. Wówczas to – jak twierdzą posłanki PO – Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, pod który podlega stadnina, przeprowadził kontrolę, która potwierdziła uchybienia.
Chcieliśmy poznać stanowisko KOWR-u, jednak nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
W stadninie przebywa obecnie ponad 470 koni i ponad 660 krów. Hodowla krów w stadninie przynosi spółce dochody ze sprzedaży mleka.
MaT/WP
Fot. Krzysztof Rogoś /wikipedia.org/