O zmianę tablicy umieszczonej na strażnicy Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowej Dąbi pod Rykami apeluje miejscowe koło Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Są tam umieszczone nazwiska osób pochodzące ze środowiska Batalionów Chłopskich.
Apel dotyczy usunięcia części nazwisk, które – zdaniem członków związku – nie zasługują na upamiętnienie.
– Historia z tym związana sięga 2008 roku – mówi Mariusz Pawlak, prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Koło w Rykach im. Mariana Bernaciaka „Orlika”. – Wówczas grupa osób usiłowała postawić przed kościołem w Rykach pomnik członkom miejscowych Batalionów Chłopskich. Ten pomysł wzbudził protest patriotycznego środowiska miasta. Dzięki temu nie doszło do budowy pomnika ani przed kościołem, ani w innym miejscu.
– W 2013 roku to samo środowisko usiłowało, niejako zastępczo, wmurować na budynku Ochotniczej Straży Pożarnej w Nowej Dąbi tablicę poświęconą Batalionom Chłopskim. Inicjatorzy tego przedsięwzięcia zwrócili się do ówczesnego dziekana i proboszcza ryckiego z prośbą o poświęcenie tej tablicy. Nie otrzymali jednak jego zgody. Mimo to 21 lipca 2013 roku nastąpiło jej odsłonięcie – dodaje Mariusz Pawlak.
CZYTAJ: Kontrowersyjna tablica zniknie ze strażnicy OSP?
Zdaniem członków Światowego Związku Żołnierzy AK na tablicy znajdują się nazwiska osób niegodnych upamiętnienia. – Są tam nazwiska nie tylko tych, którzy jako żołnierze Batalionów Chłopskich uczestniczyli w walce z niemieckim okupantem w czasie II wojny światowej, ale również tych, które współpracowały z sowieckim okupantem i aparatem komunistycznym; donosiły na rodaków, dopuszczały się przestępstw kryminalnych i morderstw na żołnierzach Armii Krajowej i Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość – uważa Mariusz Pawlak.
Opinię w tej sprawie wydał lubelski oddział Instytutu Pamięci Narodowej.
– Z 62 nazwisk, które są tam umieszczone, nasze wątpliwości dotyczą 11 – tłumaczy naczelnik Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa Oddziału IPN w Lublinie, dr hab. Jacek Romanek. – Są wobec nich podejrzenia, że współpracowali z komunistami i mogli przyczynić się swoją działalnością do śmierci żołnierzy 3 Rejonu WiN czy żołnierzy Armii Krajowej. Nie mamy może co do tego stuprocentowej pewności, natomiast wszystkie dokumenty i archiwalia wskazują, że te osoby najprawdopodobniej brały w tym udział. Ludzie ci nie powinni tam się znaleźć.
– To nie są jednoznaczne sprawy – odpowiada inicjator umieszczenia tablicy Tadeusz Kucharski. – To były kwestie powojenne. Nie dotyczą one w ogóle czasu okupacji hitlerowskiej. To były porachunki typu: ktoś kogoś pchnął nożem na zabawie, więc przyszli i go zabili. Ci ludzie niestety już nie żyją i nie są w stanie się obronić. Powstanie tej tablicy to inicjatywa między innymi nieżyjącego już byłego prezesa Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Rykach, Jana Warownego, który chciał upamiętnić swoich kolegów z Batalionów Chłopskich. Nie uważam za stosowne, żeby na chwilę obecną zmieniać tablicę.
Taką potrzebę widzi jednak Instytut Pamięci Narodowej, który w piśmie do władz Ryk zwrócił się o wymianę tablicy.
– Opinia IPN pokazuje drogę, którą powinniśmy podążać – ocenia burmistrz miasta Jarosław Żaczek. – Czekaliśmy na to pismo. Sprawa ciągnie się już od kilku lat. Powstanie tablicy było pewnego rodzaju samowolą, wmurowaną przy dobrych intencjach miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. Pismo IPN wskazuje, co na tej tablicy powinno się znajdować. Podejmiemy konkretne działania w tej sprawie.
– Tego typu przypadków jest zdecydowanie więcej. I ta sprawa wcale nie jest zamknięta – mówi Wojciech Kostecki ze Stowarzyszenia Grupa Historyczna 15 Pułku Piechoty „Wilków” w Puławach. – Stanowisko IPN-u otwiera pewne pola, które dalej mobilizują do nazywania spraw po imieniu, wskazywania sprawców oraz ofiar i upominania się o prawdę.
O ostatecznych decyzjach w tej sprawie będziemy informować.
ŁuG / opr. ToMa
Fot. archiwum